Od poniedziałku, 4 maja działają m.in. galerie handlowe. Jednak wciąż nie mogą uruchomić działalności zakłady fryzjerskie i kosmetyczne. Sytuacji nie rozumieją pracownicy tych miejsc, dla których dezynfekcja po każdym kliencie foteli, blatów i akcesoriów jest standardem, obowiązującym niezależnie od epidemii.
Nawet w czasie, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o koronawiursie, we właściwie prowadzonych gabinetach branży urodowej sterylizacja narzędzi i dezynfekcja powierzchni po każdym kliencie była sprawą oczywistą. Tego wymagają rygory sanepidu.
Jeżeli salon dobrze działa i dba o dobro klienta, to te wszystkie środki i zabezpieczenia w tym salonie są, więc czas na to, żeby działalności branży beauty wróciły, jest najlepszy - mówi RMF FM Ewelina Wójcik z salonu fryzjerskiego w Łodzi. Ludzie się przyzwyczaili do tego, że maseczki są potrzebne, więc edukacja już nie jest potrzebna. A czas na salony jest na pewno lepszy niż na centra handlowe- stwierdziła.
Salon pani Eweliny za pozwoleniem klientów, zbiera ich dane. W związku tym jego pracownicy są w stanie w razie sytuacji zagrożenia, poinformować o niej zainteresowane osoby. Takiej możliwości nie mają galerie handlowe czy wielkopowierzchniowe sklepy.
Dodatkowo możemy wprowadzić formularze epidemiologiczne i bardzo dużo obostrzeń, które nie utrudnią nam pracy, ale sprawią, że klient będzie czuł się komfortowo - dodaje Ewelina Wójcik.
Dużo salonów jest w trudnej sytuacji, ale te dłużej prosperujące, korzystające z rządowego wsparcia, powinny sobie poradzić - tym bardziej, że mają pewność powrotu klientów. Jednak długotrwały przestój generuje nie tylko problemy materialne salonów. W trudnej sytuacji są także panie, pozostawione same sobie, bez możliwości zadbania o właściwą fryzurę.
Klientki dzwonią do nas codziennie i mam wrażenie, że niektóre popadają w pewną formę depresji - przyznaje właścicielka łódzkiego salonu fryzjerskiego. Wygląd to nie jest błaha sprawa, to również jest psychika. Dla wielu pań sprawa odrostu i nieukładających się włosów w momencie, kiedy muszą chodzić do pracy, jest bardzo trudna - tłumaczy fryzjerka.
Pani Ewelina ma już dokładnie przemyślaną kwestię dodatkowych zabezpieczeń, także jeśli chodzi o kalendarz.
Trzeba zminimalizować kontakt, jaki mieliby ze sobą klienci i to nie jest żaden problem. Dodatkowo panie mogłyby mieć np. zakaz przychodzenia z dodatkową osobą. Oczywiście nie ma sposobu, żeby uniknąć bliskiego kontaktu fryzjera z klientem, ale przy stosowaniu maseczek i rękawiczek nie ma za bardzo zagrożenia - dodaje.
Na umożliwienie pracy wciąż czekają także gabinety kosmetyczne. Każdy tydzień przestoju pogarsza sytuację osób prowadzących z reguły niewielką działalność, a kosmetyczki zapewniają, że w niewielu miejscach można tak dobrze zadbać o bezpieczny kontakt z klientem, jak właśnie u nich.
Zawsze zachowujemy środki ostrożności, typu maseczki, odzież ochronna, rękawiczki, fartuszki, płyny do dezynfekcji i to takie, które usuwają wszystko: bakterie, grzyby i wirusy - wymienia Zuzanna Zajdel, wizażystka i kosmetyczka z Łodzi.
Dużo większe niebezpieczeństwo jest w sklepach, gdzie ludzie stoją jeden obok drugiego, nie pilnując wymaganych odległości. Przy kontakcie z klientką, np. przy manicure, jeśli ja miałabym maseczkę, ona maseczkę i dzieliłaby nas jeszcze szyba pleksi, to byłyby zabezpieczenia znacznie lepsze, niż te w galeriach handlowych - dodaje.
Branża urodowa czeka na możliwość wznowienia działalności. Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, salony kosmetyczne i fryzjerskie mają ruszyć za 2 tygodnie.