Rosja zaapelowała do obu państw koreańskich i Stanów Zjednoczonych, by wykazały się poczuciem odpowiedzialności i powściągliwością. Korea Północna ogłosiła, że weszła w stan wojny z Seulem.
Oczekujemy od obu stron, że wykażą maksymalną odpowiedzialność i powściągliwość i że nikt nie przekroczy punktu, od którego nie ma powrotu - powiedział Grigorij Logwinow, odpowiedzialny za państwa koreańskie w rosyjskim MSZ.
Dyplomata ostrzegł, że Rosja "naturalnie nie może zostać obojętna, gdy do eskalacji napięcia dochodzi u jej wschodnich granic". Możemy się jedynie niepokoić - dodał.
Logwinow powiedział, że Rosja jest w stałym kontakcie z innymi uczestnikami negocjacji sześciostronnych w sprawie programu atomowego Korei Północnej; w rokowaniach tych biorą udział, obok obu państw koreańskich i Rosji, także Chiny, USA i Japonia.
Inne rosyjskie źródło dyplomatyczne, cytowane przez agencję Interfax, z uznaniem wypowiedziało się o wyważonej reakcji Waszyngtonu i Seulu na aktualny kryzys.
Stany Zjednoczone zapowiedziały, że udzielą pełnego wsparcia Korei Południowej, jeżeli dojdzie do jakiegokolwiek ataku ze strony Phenianu. Rzecznik Biura Bezpieczeństwa Narodowego oświadczył, że sprawa traktowana jest poważnie.
Przedstawiciele amerykańskiej administracji dodają, że komunistyczna Korea wiele razy już straszyła, używała wojennej retoryki i prowokowała, dlatego informacje podawane przez północnokoreańską agencję informacyjną są dokładne analizowane. Dane wywiadowcze nie wskazują na to, aby na terenie Korei Północnej zauważono wzmożone ruchy wojsk.
Mimo to przedstawiciele władz amerykańskich oświadczyli, że traktujemy informacje napływające z Korei Północnej poważnie. Wojenna retoryka jedynie pogłębia izolację tego kraju - oświadczył rzecznik Białego Domu Josh Earnest.
O decyzji komunistycznych władz w Phenianie poinformowała północnokoreańska agencja KCNA. Zgodnie ze "wspólna decyzją rządu, rządzącej Partii Pracy Korei oraz innych organizacji", "wszystkie kwestie między oboma krajami mają być traktowane zgodnie z "protokołem wojennym". Armia, jak głosi komunikat agencji KCNA, czeka na kolejne rozkazy przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una.
Władze w Phenianie ostrzegły, że każda prowokacja w pobliżu lądowej i morskiej granicy z Koreą Południową doprowadzi do "konfliktu na szeroką skalę i wojny jądrowej". Ponownie zagroziły atakami na cele na kontynentalnym terytorium USA oraz na Hawajach i wyspie Guam, a także na amerykańskie bazy wojskowe w Korei Południowej.
Zachodnie agencje przypominają, że formalnie oba państwa koreańskie znajdują się w stanie wojny od 60 lat, gdyż po zakończenia konfliktu zbrojnego na Półwyspie Koreańskim w 1953 roku nie zawarły układu pokojowego. Ogłoszenie w sobotę "stanu wojny" z Koreą Południową oznacza jednak przejście Phenianu do kolejnej fazy eskalacji napięcia.