Hakerzy znowu zaatakowali. W środę od rana nie działała strona internetowa ministerstwa kultury. Wcześniej zamieszczono tam dokumenty dotyczące negocjacji polskiego rządu ws. ACTA. Według informacji reportera RMF FM, skala ataku była dotychczas niespotykana. Resort zapewnia jednak, że z ministerstwa nie wyciekły żadne dane. Działanie witryny udało się przywrócić późnym popołudniem.
Atak na strony ministerstwa kultury rozpoczął się we wtorek około godziny 20, jednak dopiero w środę rano witryna przestała być dostępna. Skala ataku była dotąd niespotykana. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, od wtorkowego wieczora zapora systemowa ministerstwa odrzuciła 25 milionów prób wejść na stronę. Zwykle jest to nie więcej niż 2 miliony dziennie. Poprzednie ataki na strony rządowe nie były aż tak zmasowane.
Informatykom ministerstwa udało się przywrócić działanie witryny dopiero w środę późnym popołudniem. Resort kultury zapewnia jednak, że nie doszło do ingerencji w elektroniczne zasoby ministerstwa. Urzędnicy na wiele godzin stracili jednak możliwość wysyłania i odbierania poczty elektronicznej.
Ministerstwo kultury opublikowało we wtorek wieczorem na swojej stronie internetowej pięć instrukcji dla polskiej delegacji, która w 2008 i 2009 roku brała udział w negocjacjach w sprawie umowy ACTA.
Po raz pierwszy hakerzy zaatakowali strony internetowe administracji państwowej w związku z ACTA w weekend 21 i 22 stycznia. Hakerzy zablokowali wówczas m.in. strony Sejmu, premiera, MON i resortu kultury.
DDoS (Distributed Denial of Service) to ataki, w których na dany sygnał wielka liczba komputerów zasypuje żądaniami udostępniania oferowanych usług system informatyczny ofiary. Dla każdego takiego żądania trzeba przydzielić zasoby: pamięć, pasmo sieciowe czy czas pracy procesora, co przy bardzo dużej liczbie żądań oznacza wyczerpanie zasobów, czyli zawieszenie usługi.