Co najmniej 15 osób zginęło w kontrolowanych przez rebeliantów częściach Aleppo, gdy syryjskie lotnictwo zrzuciło tam bomby beczkowe - podała opozycja. W Hims doszło do zerwania rozejmu, który miał umożliwić dostarczenie pomocy do oblężonego miasta.
Zrzucane zwykle ze śmigłowców tzw. bomby beczkowe, wypełnione materiałami wybuchowymi, paliwem i kawałkami metalu, powodują wielkie straty wśród ludności cywilnej. W sobotę spadło co najmniej pięć takich bomb - przekazał jeden z działaczy ze związanego z opozycją centrum medialnego Aleppo, na północy Syrii.
Także w sobotę mające siedzibę w Wielkiej Brytanii Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że dzień wcześniej w kontrolowanych przez syryjski rząd dzielnicach Aleppo zginęło 16 osób; w tej grupie było pięcioro dzieci i kobieta.
Z kolei w Hims wybuchły w sobotę walki - mimo obowiązującego od piątku trzydniowego zawieszenia broni, które miało umożliwić ewakuację cywilów i dostarczenie pomocy humanitarnej. Porozumienie o rozejmie zostało uzgodnione między ONZ a władzami w Damaszku.
ONZ poinformowała, że w piątek do godzin popołudniowych ewakuowano ze Starego Miasta Hims około 80 osób. Jednak dostawy pomocy humanitarnej przewidziane na sobotę zostały wstrzymane; konwój ONZ z jedzeniem i materiałami medycznymi jest w pogotowiu i czeka na możliwość wjazdu do Starego Miasta.
O ostrzał moździerzowy w Hims wzajemnie obwiniają się obie strony syryjskiego konfliktu - rebelianci i siły wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.
Hims jest jednym z najgorętszych punktów syryjskiego konfliktu zbrojnego. Od ponad 18 miesięcy 13 dzielnic w starej części tego miasta, traktowanego jako centrum rewolucji, jest otoczone przez siły rządowe. Według obrońców praw człowieka, w historycznym centrum miasta uwięzionych jest ok. 2,5 tys. głodujących ludzi.
(jad)