​Ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Francji: Boris Johnson i Jean-Marc Ayrault we wspólnym artykule opublikowanym na łamach dziennika "The Guardian" zapowiedzieli, że reżim syryjski poniesie karę za niedawny atak chemiczny.

​Ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Francji: Boris Johnson i Jean-Marc Ayrault we wspólnym artykule opublikowanym na łamach dziennika "The Guardian" zapowiedzieli, że reżim syryjski poniesie karę za niedawny atak chemiczny.
Jedna z osób, które przeżyły atak chemiczny w Chan Szajchun /AA/ABACA /PAP/EPA

Nie będzie bezkarności - podkreślili szefowie dyplomacji.

3 kwietnia w syryjskiej wiosce Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib doszło do ataku chemicznego, w którym zginęło 87 osób. Zachód oskarżył wojska reżimu Baszara al-Asad, choć Syria twierdzi, że nie posiada broni chemicznej, więc nie mogła przeprowadzić ataku. Śledztwo w sprawie tego wydarzenia prowadzi zespół ekspertów z Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).

W reakcji na atak chemiczny Stany Zjednoczone w nocy z 6 na 7 kwietnia wystrzeliły rakiety na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims. USA utrzymuje, że to właśnie z niej wystartowały samoloty, które zaatakowały Chan Szajchun.

Szefowie MSZ Francji i Wielkiej Brytanii zaznaczają, że w Syrii użyto najprawdopodobniej sarinu. Brytyjscy naukowcy przeanalizowali próbki pobrane od ofiar ataku. Dały one pozytywny wynik w badaniach na obecność sarinu lub substancji podobnej do sarinu. Nasza analiza wskazuje, że dwa syryjskie odrzutowce znajdowały się w pobliżu Chan Szajchun i w zasięgu prawdopodobnych miejsc przeprowadzenia ataku - wskazali ministrowie.

Ocenili jako "wysoce prawdopodobne", że ataku dokonał syryjski reżim, oraz podkreślili, że "twierdzenia Rosjan, jakoby chodziło o trafienie arsenału chemicznego należącego do (zbrojnej) opozycji, nie znajdują pokrycia w faktach".

Johnson i Ayrault wskazują na konieczność zbadania okoliczności ataku na Chan Szajchun i ustalenia sprawców: Misja rozpoznawcza OPCW zbada ten atak, a (...) niezależne (połączone) gremium ONZ i OPCW orzeknie, kto za niego odpowiada. Jesteśmy przekonani do takiej procedury i w pełni ją popieramy.

Apelują o monitorowany przez społeczność międzynarodową rozejm w Syrii, by "nie dochodziło już do takich ataków", oraz o wzmożenie wysiłków na rzecz rozwiązania politycznego, które rozpoczęłoby proces przejściowy w Syrii.

Władze syryjskie zadeklarowały poparcie dla dochodzenia OPCW, jednocześnie jednak zakwestionowały jego wiarygodność. Rosja i Iran - którym Johnson i Ayrault zarzucają w swoim tekście tuszowanie zbrodni Damaszku - skrytykowały fakt, że śledztwo prowadzone jest w Turcji, a nie w Syrii.

(az)