​Prawie 50 cywilów, w tym wiele dzieci, zginęło w atakach na co najmniej pięć placówek medycznych i dwie szkoły w Aleppo i Idlibie, na północy Syrii - poinformowała Organizacja Narodów Zjednoczonych. Najprawdopodobniej zrzucone pociski to rosyjskie rakiety balistyczne.

​Prawie 50 cywilów, w tym wiele dzieci, zginęło w atakach na co najmniej pięć placówek medycznych i dwie szkoły w Aleppo i Idlibie, na północy Syrii - poinformowała Organizacja Narodów Zjednoczonych. Najprawdopodobniej zrzucone pociski to rosyjskie rakiety balistyczne.
Jeden z zaatakowanych szpitali w Syrii //SAM TAYLOR / MSF / HANDOUT /PAP/EPA

Jak przekazał rzecznik ONZ Farhan Haq, Ban Ki Mun nazwał ataki "rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego", które "pogarsza sytuację już zdewastowanego systemu służby zdrowia i uniemożliwia dostęp do edukacji w Syrii".

Sekretarz generalny wyraził również opinię, że ataki "rzucają cień na zobowiązania" podjęte w ramach zawartego 11 lutego w Monachium porozumienia, przewidującego zawieszenie broni oraz pomoc humanitarną dla ofiar wojny w Syrii.

"Trzeba zamienić słowa w czyny" - zaapelował rzecznik, który nie przypisał żadnej ze stron odpowiedzialności za ataki. Jednak Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało wcześniej, że "prawdopodobnie były one rosyjskie".

Na ataki ostro zareagował także amerykański Departament Stanu, który potępił "brutalność reżimu Baszara el-Asada" wobec własnych obywateli i "podał w wątpliwość wolę i zdolność Rosji, aby go powstrzymać".

Rzecznik amerykańskiej dyplomacji John Kirby oświadczył, że "reżim Asada i jego zwolennicy kontynuują ataki bez powodu i wbrew międzynarodowym zobowiązaniom ochrony życia niewinnych ludzi".

Kirby w komunikacie przywołał naloty przeprowadzone w mieście Aleppo i wokół niego na cele cywilne, "w szczególności szpital administrowany przez Lekarzy bez Granic (MsF) i szpital dla kobiet i dzieci w mieście Azaz".

(abs)