Droga polskiej kajakarskiej czwórki do brązowego medalu olimpijskiego w Tokio była wyboista. Zaledwie na kilka tygodni przed igrzyskami ze składu wypadła po wypadku na rowerze Katarzyna Kołodziejczyk. Do Karoliny Nai, Anny Puławskiej i Heleny Wiśniewskiej dołączyła wówczas Justyna Iskrzycka. „Zostało niedużo czasu, a mamy duży potencjał zawodniczy i zapadły ciężkie decyzje (…). Było dużo płaczu, a następnego dnia od nowa trzeba było zacząć pracę. (…) Docierałyśmy się jako osada” – wspominała dzisiaj Karolina Naja. Justyna Iskrzycka przyznała: „Było dużo łez, wiele się nauczyłam. Ten sukces czwórki polegał na tym, że w końcu stałyśmy się drużyną”.
Warunki na torze olimpijskim w sobotę nie rozpieszczały: na przemian mocno padał deszcz i świeciło słońce, poza tym wiało. Być może dlatego biało-czerwone zanotowały w finale spóźniony start.
"Nie miałam świadomości, że tak było. (...) Ale warunki pogodowe zdecydowanie nie ułatwiały zadania, dużo się działo. Wiatr się zmieniał, zaczęło padać, za chwilę się uspokoiło, okulary nam parowały. Nie były to komfortowe warunki, ale takie same miały wszystkie osady" - mówiła w rozmowie z dziennikarzami Karolina Naja.
Przyznała, że dzisiejszy medal "to krążek bardzo upragniony": pierwszy w historii polskiego kajakarstwa wywalczony w kobiecej czwórce.
"Prześladowały nas czwarte miejsca wcześniej podczas igrzysk albo pierwsza lokata w finale B. Myślę, że zbudowałyśmy świetną reprezentację w ciągu tych pięciu lat, a w kryzysowym, covidowym momencie nie poddałyśmy się. Uwielbiam tworzyć drużynę z większą liczbą osób w składzie" - zaznaczyła Naja.
Dodała, że ważne jest dla niej, że wśród medalistek olimpijskich pojawiły się dzisiaj nazwiska nowych kajakarek.
"To chyba najlepsze dla mnie doświadczenie. Dziewczyny zwieńczyły debiut medalem i mam nadzieję, że to będzie dla nich kołem napędowym" - stwierdziła.
Karolina Naja jest najbardziej doświadczoną zawodniczką w tej osadzie, a w tej chwili również najbardziej utytułowaną polską kajakarką w historii.
W dorobku ma już cztery olimpijskie krążki. Wcześniej w Tokio sięgnęła razem z Anną Puławską po srebro w dwójce również na dystansie 500 m, zaś w 2012 roku w Londynie i w 2016 w Rio de Janeiro zdobyła brązowe krążki w dwójce z Beatą Mikołajczyk (obecnie Rosolską).
Teraz jednak zastrzegła: "Nie przywiązuję wagi do takich zestawień. Jestem szczęśliwa, że stanęłam na podium dwa razy i na tym się tylko koncentruję".