Paweł Fajdek po tym jak nie zakwalifikował się do finału olimpijskiej rywalizacji w rzucie młotem w Rio de Janeiro, postanowił nagrać film, w którym przeprasza za swoją porażkę i dziękuje wszystkim fanom. "To co się wydarzyło jest dla mnie bardzo trudne" - mówi załamany sportowiec w filmie opublikowanym na swoim fanpage'u na Facebooku.

W Londynie dałem ciała, spaliłem trzy rzuty. Tutaj zdarzyło się coś, czego nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć - mówi Fajdek. 

Paweł Fajdek już po ostatniej kolejce eliminacyjnej wiedział, że jego szanse na awans są niewielkie. Położył się na rozgrzanym tartanie, ukrył głowę i długo nie wstawał. Później zmienił pozycję. Usiadł na kolanach i w rękach trzymał głowę, na której znajdowała się czapka z daszkiem. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało, tym bardziej, że w rzutach próbnych spokojnie młot leciał na odległość powyżej 77 metrów. 

Oddałem rzut na 100 proc. i było to tylko 72 metry. Nie wiem co się wydarzyło - dodaje. 

(az)