Ruszyło niszczenie szałasów i namiotów w wielkim obozowisku imigrantów, zwanym "nową dżunglą" w Calais we Francji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na teren obozowiska nie wjechały buldożery. Rząd obawia się bowiem, że mogłoby to rozgniewać tych imigrantów, którzy ciągle nie chcą opuścić obozowiska.

Ruszyło niszczenie szałasów i namiotów w wielkim obozowisku imigrantów, zwanym "nową dżunglą" w Calais we Francji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na teren obozowiska nie wjechały buldożery. Rząd obawia się bowiem, że mogłoby to rozgniewać tych imigrantów, którzy ciągle nie chcą opuścić obozowiska.
Imigranci ewakuują się z obozowiska w Calais /ETIENNE LAURENT /PAP/EPA

Miejscowa prefektura wyjaśniła, ze użycie spychaczy sprawiłoby, ze akcja likwidacji obozowiska postrzegana byłaby jako bardzo brutalna. Mogłoby to wywołać agresywne reakcje nie tylko części imigrantów, ale również wspierających ich działaczy organizacji anarchistycznych, a tym samym - doprowadzić do starć z policją.

Dlatego tez stopniowa likwidacja namiotów i szałasów powierzona została robotnikom prywatnej firmy, którzy będą to robić używając narzędzi ręcznych, choć niewykluczone, że stosy śmieci będą umieszczać w kontenerach koparki.

Wtorek jest drugim dniem likwidacji obozowiska imigrantów w Calais. Rano wznowiono ewakuację imigrantów do ośrodków rozrzuconych po całym kraju. Pierwszy autokar z migrantami wyjechał dzisiaj ok. godz. 9.00. Dochodziło do przepychanek, gdy ludzie ustawiali się w kolejkach do rejestracji, ale sytuacja została szybko opanowana przez działających na miejscu wolontariuszy i policję.

W poniedziałek 2318 osób wywieziono z obozowiska 45 autokarami do ośrodków porozrzucanych po całej Francji. Wśród tych osób jest ok. 400 nieletnich, którzy trafili do tymczasowego ośrodka na terenie obozu Calais, gdzie czekają na decyzję brytyjskich władz w ich sprawie.

Od 6 tys. do 8 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci, głównie z Afganistanu, Sudanu i Erytrei, mieszkało w obozowisku, skąd mogli nielegalnie próbować przedostać się do Wielkiej Brytanii, po drugiej strony kanału La Manche.Szacuje się, że wśród nich było ok. 1,3 tys. małoletnich bez opieki. 500 z nich utrzymuje, że ma krewnych w Wielkiej Brytanii. Szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve oświadczył w poniedziałek, że Zjednoczone Królestwo przyjmie tych wszystkich, u których uda się potwierdzić, że mają rodzinę w Wielkiej Brytanii. Według niego władze w Londynie zbadają też przypadki nieletnich bez opieki i bez krewnych na Wyspach.

(az)