Ruszyło niszczenie szałasów i namiotów w wielkim obozowisku imigrantów, zwanym "nową dżunglą" w Calais we Francji. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na teren obozowiska nie wjechały buldożery. Rząd obawia się bowiem, że mogłoby to rozgniewać tych imigrantów, którzy ciągle nie chcą opuścić obozowiska.
Miejscowa prefektura wyjaśniła, ze użycie spychaczy sprawiłoby, ze akcja likwidacji obozowiska postrzegana byłaby jako bardzo brutalna. Mogłoby to wywołać agresywne reakcje nie tylko części imigrantów, ale również wspierających ich działaczy organizacji anarchistycznych, a tym samym - doprowadzić do starć z policją.
Dlatego tez stopniowa likwidacja namiotów i szałasów powierzona została robotnikom prywatnej firmy, którzy będą to robić używając narzędzi ręcznych, choć niewykluczone, że stosy śmieci będą umieszczać w kontenerach koparki.
Wtorek jest drugim dniem likwidacji obozowiska imigrantów w Calais. Rano wznowiono ewakuację imigrantów do ośrodków rozrzuconych po całym kraju. Pierwszy autokar z migrantami wyjechał dzisiaj ok. godz. 9.00. Dochodziło do przepychanek, gdy ludzie ustawiali się w kolejkach do rejestracji, ale sytuacja została szybko opanowana przez działających na miejscu wolontariuszy i policję.