Po kilkunastu miesiącach negocjacji, po interwencji Komisji Europejskiej, w połowie października Polska i Rosja zawarły nowe porozumienie gazowe. W Warszawie podpisali je wicepremierzy Waldemar Pawlak i Igor Sieczin. Do 2022 roku będziemy kupować od Gazpromu około 10 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Bez tego porozumienia gazu mogło zabraknąć już z początkiem listopada.
Tak naprawdę rzutem na taśmę udało się dojść do porozumienia. Wynegocjowana na początku roku umowa okazała się kompromitacją, jej zapisy były niezgodne z unijnym prawem. Wniesienie poprawek zajęło kilka miesięcy. Podpisując dokument Waldemar Pawlak skupił się na stabilności dostaw, którą ma on gwarantować. Dzięki temu porozumieniu gaz bez przeszkód i w wystarczającej ilości będzie dostarczany do konsumetów, do przedsiębiorstw, do polskiego przemysłu chemicznego - tłumaczył.
Z kolei premier Donald Tusk komentując nowe porozumienie nie ukrywał, że jego osiągnięcie nie należało do najłatwiejszych. Po Smoleńsku nie było łatwo. Dobrze państwo wiecie, w jakich warunkach wszyscy pracowaliśmy, więc mogę powiedzieć, że kamień z serca mi spadł, że ta umowa gazowa się dopełniła i to na warunkach dla polski dobrych - mówił.
Za rosyjski gaz przesyłany do Polski będziemy płacić 8,5 miliarda złotych rocznie. Umowa przewiduje, że każdego roku będziemy pobierać około 10 mld metrów sześciennych tego surowca.