Poniedziałek był pierwszym dniem zgrupowania reprezentacji Polski. W liczbach przedstawia się ono następująco: piłkarze będą mieć zaledwie trzy treningi, rozegrają dwa mecze, w dwóch różnych miastach. Zamiast sesji praktycznych, na piłkarzy czekają zajęcia teoretyczne.
Osobom postronnym mogłoby się wydawać, że pierwszy dzień zgrupowania był wyjątkowo chaotyczny. Fani "biało-czerwonych", którzy od samego rana stali pod hotelem, pytali dziennikarzy, kiedy będą mogli zobaczyć swoich ulubieńców. Za każdym razem padała odpowiedź: "nie wiem". Nawet w tej chwili, gdy piszę to zdanie czekam na Grzegorza Krychowiaka, który wczoraj grał mecz z Realem Madryt. Ale ten chaos jest pozorny.
Choć zgrupowanie jeszcze się nie zaczęło, piłkarze mieli ręce pełne roboty. Każdy zawodnik, po tym, jak wyszedł z taksówki, był w pierwszej kolejności oblężony przez łowców autografów, następnie szedł na odnowę biologiczną, a przez resztę dnia wykonywał tzw. zobowiązania sponsorskie. O dłuższych wywiadach dla dziennikarzy nie było mowy.
Musimy wypełnić nasze obowiązki medialno-sponsorskie, aby potem mieć już czas na przygotowania do Euro - mówił Łukasz Fabiański, który szybko pobiegł do studia fotograficznego, aby pozować w nowym stroju.