Polskie MSZ odradza wyjazdy do krajów, gdzie nie ma realnej kontroli nad rozprzestrzenianiem się wirusa eboli. Ale biura podróży sprzedają wczasy w okolicznych państwach. "Jest popyt, jest podaż" - mówią "Dziennikowi Gazecie Prawnej".

Jak szacuje branża, sprzedaż wycieczek do krajów takich jak Sierra Leone, Gwinea, Liberia, Nigeria czy Kenia będzie podobna do tej z ubiegłego roku, kiedy zorganizowany urlop na kontynencie afrykańskim spędziło około 15 tys. Polaków.

Z danych zebranych przez gazetę wynika, że samo TUI Poland planuje wysłanie do Afryki 2,5 tys. osób. Rainbow Tours deklaruje, że dynamika sprzedaży na kierunkach afrykańskich jest wyższa niż przed rokiem. Wyjazdy do Kenii sprzedają się nawet lepiej niż w minionym roku. W biurze Adventure Explorers poinformowano, że żadna z osób, które za ich pośrednictwem zaplanowały wyjazd - w tym rodziny z małymi dziećmi - nie zdecydowała się na jego odwołanie. 

Eksperci podkreślają, że magnesem jest m.in. niższa niż przed rokiem cena wyjazdu. Przeceny sięgają nawet 20 procent. W efekcie wyjazdy do Gambii można znaleźć już od 2500 zł od osoby, a do Kenii - od 3500 zł. W minionym roku za wczasy w Gambii trzeba było zapłacić o tysiąc złotych więcej.

Szefowie biur turystycznych uspokajają, że kraje, w których w ostatnim czasie wykryto i oficjalnie potwierdzono epidemię gorączki krwotocznej, nie są jeszcze turystycznie eksplorowane przez naszych rodaków. Ale warto zwrócić uwagę, że Gambia to kraj znajdujący się dość blisko zarzewia eboli - zauważa dziennik. 

(mal)