Wirus Ebola nie zagraża pasażerom podróżującym samolotem, na pokładzie którego znajduje się zakażona osoba. Podczas lotu bardzo małe jest ryzyko zarażenia tym zarazkiem innych osób - twierdzi w specjalnym oświadczeniu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
WHO twierdzi, że nie trzeba aż tak bardzo obawiać się podróży do Liberii, Gwinei oraz Sierra Leone, gdzie pojawiła się epidemia. Na swej stronie internetowej organizacja uspokaja, że ryzyko, aby wybierające się tam osoby zakaziły się wirusem Ebola, jest małe.
Zarazek ten nie rozprzestrzenia się drogą kropelkową, tak jak grypa czy przeziębienia. Ebolą można się zarazić jedynie poprzez bezpośredni kontakt z zakażoną osoba, przede wszystkim z jej krwią.
Do zakażenia Ebolą najczęściej dochodzi wśród opiekujących się chorymi osobami, które się z nimi bezpośrednio stykają i nie przestrzegają odpowiednich zabezpieczeń. Może do tego dojść również po śmierci chorego, ponieważ wirus może zakażać jeszcze przez kilka dni. Dlatego nie wolno dotykać zwłok zmarłego ani jego ubrań oraz innych dotykanych przez niego przedmiotów.
Na lotniskach krajów dotkniętych epidemią specjalne służby wypatrują osób, które zdradzają objawy gorączki.
Jednocześnie WHO informuje, że epidemia gorączki krwotocznej w czterech krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii - zabiła już 1229 osób. Odnotowano ogółem 2240 przypadków zarażenia wirusem Ebola.
Jak pisze agencja Reutera, podczas gdy wydaje się, że epidemię opanowuje Nigeria, kraj o największej liczbie ludności w Afryce i największy producent ropy naftowej na kontynencie, Liberia i Sierra Leone z trudem usiłują powstrzymać rozprzestrzenianie się śmiertelnego wirusa wśród ludności.
Obecna epidemia jest najpoważniejszą od pojawienia się gorączki krwotocznej Ebola w 1976 roku.
(j.)