„Warto nieść pomoc różnym osobom. To daje przede wszystkim satysfakcję tej osobie, która pomaga, ale i tym, którzy otrzymują pomoc. Jeżeli mogę do czegoś zachęcić, to pomagajmy i Wesołych Świąt dla wszystkich, a szczególnie dla sportowców. Trzymamy kciuki i będziemy wspierali duchowo Was” – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Kubą Kaługą dobroczyńca, który wziął udział w naszej akcji charytatywnej na rzecz sportowców niepełnosprawnych intelektualnie i wylicytował aż trzy Prezydenckie Bombki.
Za nami finał akcji Prezydenckie Bombki. Przypomnijmy, że 19 prezydentów miast wraz ze swoimi współpracownikami, podopiecznymi miejskich domów kultury, a w jednym przypadku nawet z mistrzem świata na żużlu, dekorowało bombki, które później trafiły na charytatywną aukcję. Celem było zebranie środków na wyjazd 15-letniej Jagody Litner, pływaczki, i jej kolegów z reprezentacji na igrzyska osób z zespołem Downa, które na przełomie marca i kwietnia odbędą się w Turcji. Licytacja zakończyła się sukcesem. Dzięki słuchaczom zebraliśmy niemal 12 tysięcy złotych dla niepełnosprawnych intelektualnie sportowców! Wymiernie pomogło zaangażowanie anonimowego darczyńcy, z którym niedawno rozmawiał nasz reporter Kuba Kaługa.
Początkowo gdańszczanin nie chciał opowiadać o swoim zaangażowaniu w akcję tłumacząc, że "nie po to pomaga, by potem o tym mówić", w końcu jednak dał się przekonać na rozmowę.
Nasz darczyńca działa charytatywnie od kilkudziesięciu lat. Tak się złożyło, że z charytatywną działalność pod przykryciem zaczynałem w latach 90. Wtedy startowałem w różnych konkursach i różnych licytacjach na rzecz osób potrzebujących. To zostało i myślę, że będę tak już robił - mówi i przyznaje, że w jego życiu bywały sytuacje, w którym sam potrzebował pomocy. Zawsze ktoś wyciągał do niego rękę - być może to jedna z przyczyn, dla których sam działa charytatywnie.
Cel aukcji był mu bliski, bo już wcześniej pomagał różnym sportowcom. Dlatego tym bardziej dla niepełnosprawnych zawodników mam pełne serce, otwarte - zdradził i dodał, że najważniejsze było jednak spełnienie co innego: Przede wszystkim spełnienie marzeń tych dzieci, osób, które mają nadzieje, że będą mogły pojechać na te igrzyska i myślę, że cały czas o tych mistrzostwach będą myślały i myślą w tej chwili, ale trzeba spełnić pewne warunki: trzeba znaleźć środki finansowe, żeby ich marzenia się spełniały. Myślę, że taki cel był najważniejszy w tym momencie.
Do naszego darczyńcy trafiły trzy bombki: z Krakowa, Gdańska i Warszawy. W planach było też zdobycie bombki z Sopotu, co jednak się nie udało. Jak się okazuje, wybór bombek nie był przypadkowy. Wybrałem bombki prezydentów, których cenię: Jacka Majchrowskiego, Aleksandrę Dulkiewicz, Rafała Trzaskowskiego i Jacka Karnowskiego za swój upór i pomoc w wielu sytuacjach, wielu ludziom - zdradził.
Estetyka była drugorzędna, ważny był cel: Natomiast patrząc z bliska, to stwierdzam, że każda jest fajna, kolorystyczna, każda ma inne motywy. Wszystkie mi się podobają - przyznał. Bombki znajdą się na choince, ale najważniejsze miejsce będzie miała inna ozdoba: bombka z "Solidarności" z czasów stanu wojennego. To jest podstawowa rzecz - ta bombka "Solidarności". Te trzy pozostałe z bombką pani prezydent Oli na czele będą też honorowym miejscu - stwierdził.
Darczyńca podkreślił, że dla niego nie ma znaczenia fakt, że akcja odbywała się w okresie świątecznych, choć "ten czas sprzyja takiemu działaniu". Wskazał też, że charytatywność przynosi korzyści zarówno dla pomagających, jak i tych, którym pomoc jest udzielana. Warto nieść pomoc różnym osobom. To daje przede wszystkim satysfakcję tej osobie, która pomaga, ale i tym, którzy otrzymują pomoc. Jeżeli mogę zachęcić, to pomagajmy i Wesołych Świąt dla wszystkich, a szczególnie dla sportowców. Trzymamy kciuki i będziemy wspierali duchowo Was - zakończył.