"Dla mnie najfajniejszym życzeniem świątecznym jest spotkanie wielu niedźwiedzi, ale z dużej odległość" - tak o świętach Bożego Narodzenia, spędzanych pod Biegunem Północnym i codziennym życiu uczestników 45. Wyprawy Polarnej IGF PAN, mówił jej kierownik Michał Niedbalski w rozmowie z Marcinem Jędrychem w Radiu RMF24.
Gość programu "Opowieści z dalekiej Północy" połączył się ze słuchaczami ze Spitsbergenu, gdzie znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund im. Stanisława Siedleckiego. Pracownicy Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie tworzą dziewięcioosobową grupę, która odpowiada za całoroczne funkcjonowanie stacji, za stały monitoring i obserwację. W ich skład wchodzą meteorolodzy, geofizycy, chemicy, oceanografowie i technicy.
Oddaleni prawie 3. tys. kilometrów od Polski, przygotowania do świąt rozpoczynają już na przełomie sierpnia i września.
Mamy w roku dwie dostawy. Pierwszą w czerwcu, kiedy przepływamy, druga jest na przełomie sierpnia i września, i od wtedy praktycznie niczego nowego nie mamy, więc wszystko, co potrzebujemy na święta, jest zaplanowane, kupione, dostarczone wcześniej - usłyszeliśmy.
Jak podkreśla badacz, świątecznej atmosfery nie zakłóca noc polarna, która na Spitsbergenie trwa od końca października do połowy lutego: Mieliśmy na początku miesiąca wizytę księdza, pastora i pana gubernatora, podczas której padły życzenia świąteczne i była msza. Nastrój świąteczny jest z nami już od prawie trzech tygodni.
Czas, w którym nie wschodzi słońce, jest okresem, w którym uczestnicy wyprawy muszą wyjątkowo dbać o swoje zdrowie psychiczne.
Z punktu widzenia zdrowotnego, hormonalnego mamy tutaj lampę do światłoterapii, która pozwala się nam naświetlać i przerywać produkcję hormonów, pozwalając regulować sobie ten tryb dzienny, który dodatkowo regulujemy obowiązkami codziennymi typu codzienne wspólne śniadanie, obiad. I też to pozwala w jakimś stopniu wyznaczać, kiedy funkcjonujemy, a kiedy śpimy - mówi Michał Niedbalski.
Co więcej, mózg płata figle, o czym opowiedział kierownik stacji: Tutaj przylatują ptaki gniazdować (...) jest niesamowity hałas, dźwięk, odgłos, krzyk, śmiech. Wszystkie głosy, jakie można sobie wyobrazić. Potem nadchodzi zima (...) Wtedy tych ptaków najczęściej nie ma. Renifery gdzieś w wyższych partiach szukają pożywienia. Faktycznie następuje okres ciszy. Kiedyś wyszedłem sobie nad morze i gdzieś na środku fiordu zacząłem słyszeć rozmowy, chichoty, głosy i zacząłem się mocno o siebie martwić (...) do momentu, do którego doszło do mnie, że to po prostu lód trący o siebie wydaje tak niesamowite dźwięki. Może ten brak zewnętrznych bodźców właśnie powoduje, że interpretujemy to jako śmiech, rozmowy, głosy, których nie ma prawa tam być.
Noc polarna to nie tylko czas ciemności i ciszy, ale także niezwykłe zjawisko naturalne - zorza polarna.
Nic nie odda tego, jak wygląda to na żywo, gdy zorza tańczy nam nad głową. To nie tylko spektakl wizualny, my jesteśmy w tym miejscu, czujemy tę temperaturę, słyszymy szum morza, które mamy tuż za rogiem. Jest to takie doświadczanie całym sobą tego, co się dzieje. To też przyroda w postaci zwierząt, które tutaj spotykamy, które nie boją się człowieka. Jest to bardzo duże wewnętrzne doświadczenie, przeżycie tej przyrody, która nas tutaj otacza - relacjonuje.
Pracowników stacji na duchu podnosi również oczekiwanie na luty, kiedy zaczyna wychodzić słońce. Jak podkreśla kierownik wyprawy, wtedy robi się jasno, jest możliwość wyjść w teren, skorzystać z nart biegowych czy skuterów. Jest to kolejne odkrywanie Arktyki, która zupełnie inaczej wygląda w sezonie letnim, gdzie wszędzie trzeba pójść pieszo. Nagle robi się dużo mniejsza, bo można w różne miejsca podjechać skuterem.
A jak pracownicy spędzają sylwestra? Michał Niedbalski odpowiada, że mimo przebywania w otoczeniu parku narodowego, grupa znajduje czas na zabawę i odłożenie na bok obowiązków służbowych poza meteorologami. Ci muszą wysyłać raporty, na których m.in. budowane są prognozy pogody.
Opracowała: Martyna Rejczak