"Alaksandr Łukaszenka objął funkcję prezydenta Białorusi" – poinformowała państwowa agencja BiełTA. Ceremonia odbyła się dość niespodziewanie, bez wcześniejszych zapowiedzi. Po inauguracji białoruska opozycja wezwała do natychmiastowego obywatelskiego nieposłuszeństwa. "To farsa" - skomentowała kontrkandydatka Łukaszenki w wyborach, Swiatłana Cichanouska.
W tym momencie odbywa się inauguracja - poinformowała BiełTA o godz. 11.30 (10.30 w Polsce).
Białorusi rzucono bezprecedensowe wyzwanie, ale kolorowa rewolucja nie doszła do skutku - oświadczył podczas niezapowiedzianej inauguracji prezydenta Alaksandr Łukaszenka. Dzień ten określił jako "dzień zwycięstwa".
Łukaszenka, trzymając prawą dłoń na konstytucji, złożył przysięgę w języku białoruskim, a następnie podpisał akt przysięgi. Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna wręczyła mu stosowny dokument - napisano w komunikacie.
Naszej państwowości rzucono bezprecedensowe wyzwanie - zrealizowanych niejednokrotnie technologii zniszczenia niepodległych państw. Znaleźliśmy się jednak wśród nielicznych, a może jesteśmy jedynymi, gdzie "kolorowa rewolucja" nie doszła do skutku. I jest to wybór Białorusinów, którzy nie chcą w żadnym wypadku stracić swojego państwa - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.
Pomimo diabelnie wyrafinowanego podjudzania z zewnątrz, zachowaliśmy szacunek do siebie nawzajem - dodał. Ocenił, że miniony rok był "wyjątkowo emocjonalny".
Łukaszenka oświadczył, że obejmuje funkcję prezydenta z poczuciem dumy za Białorusinów.
Dzień inauguracji prezydenta to dzień naszego wspólnego zwycięstwa, zdecydowanego i historycznego. Nie wybieraliśmy po prostu prezydenta - broniliśmy naszych wartości, naszego życia w pokoju, suwerenności i niepodległości - powiedział. Jego zdaniem naród białoruski, broniąc niepodległości, "podniósł się na nowy poziom świadomości", a Białorusini "jako nacja nie są już dziećmi, lecz narodem".
Nie mogę, nie mam prawa porzucić Białorusinów, którzy związali z polityką państwa nie tylko swoje wybory polityczne, ale i swój los, przyszłość dzieci - podkreślił, dziękując osobom, które bohatersko walczyły z pandemią, a także tym, którzy w trudnym okresie "pozostali wierni państwu i społeczeństwu".
Urzędnicy i ludzie w mundurach wykazali się twardością, odwagą i monolitycznością - wskazał. Zapowiedział, że państwo utrzyma swoją politykę socjalną.
Łukaszenka przypomniał, że trwają prace nad zmianami w konstytucji.
Przy tym jestem absolutnie przekonany, że jedynym sposobem na przetrwanie jest silna władza, wierność wybranemu kursowi i poparcie ludzi - powiedział polityk.
Na uroczystość zaproszono kilkaset osób, w tym przedstawicieli najwyższych władz Białorusi oraz mediów oficjalnych. Ceremonia była tajna. Nie poinformowano o niej publicznie, a rzeczniczka prezydenta odmówiła wcześniej podania jej daty. Zapowiedziała tylko, że "poinformuje o niej bliżej terminu".
Tak zwana inauguracja Alaksandra Łukaszenki to farsa, w rzeczywistości Łukaszenka po prostu przeszedł na emeryturę - oświadczyła białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska na nagraniu zamieszczonym w serwisie Telegram.
Dziś w tajemnicy przed narodem Łukaszenka podjął próbę przeprowadzenia własnej inauguracji - wskazała. Według niej doprowadziło to do tego, że "poprzednie pełnomocnictwa zakończyły się, a nowego mandatu naród mu nie przyznał".
Ja, Swiatłana Cichanouska, jestem jedynym liderem wybranym przez białoruski naród - dodała.
Jak podał portal TUT.by, telewizja państwowa nie prowadziła transmisji z uroczystości, chociaż przewiduje to ustawa "O prezydencie Republiki Białorusi".
O tym, że tajna inauguracja może się odbyć w środę, pisały od rana media niezależne.
Dziennikarze informowali m.in. o dużej liczbie autobusów oraz samochodów milicji i wojska w Mińsku przy Pałacu Niepodległości, w którym urzęduje prezydent. W stolicy Białorusi panowało także "nietypowe poruszeniu" oraz "nadzwyczajna aktywności" w okolicach pałacu.
W kanałach mediów niezależnych na komunikatorze Telegram pojawiły się zdjęcia sprzed pałacu. Informowano również o dużej ilości wojska, w tym żołnierzach z kompanii honorowej, ludziach w garniturach wysiadających z autobusów i zablokowaniu ulic dojazdowych do pałacu prezydenckiego.
Zablokowany był też dostąp do innych ulic w centrum miasta, głównych placów i stacji metra. W sieci opublikowano zdjęcia prezydenckiego konwoju jadącego przez miasto.
We wtorek w internecie, na kanale Telegram Nexta, pojawiły się informacje o możliwym przeprowadzeniu inauguracji prezydenta w najbliższych dniach - w środę lub w weekend.
Pojawiły się również sugestie, że aby uniknąć protestów, ceremonia może odbyć się niepublicznie, a informacja o niej - ukaże się już po wydarzeniu.
Po inauguracji Łukaszenka wystąpił przed wojskowymi, którzy następnie złożyli przysięgę wierności Białorusi. Nawiązując m.in. do przypadającej w tym roku 75. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (1941-1945), Łukaszenka wskazał, że ta święta data przypomina, że Białorusini mają we krwi wierność państwu i gotowość do oddania życia za wolność. My zrobimy wszystko, by zachować pokój na naszej ziemi.
Niemcy nie uznają Alaksandra Łukaszenki za prezydenta Białorusi mimo jego środowej inauguracji - oświadczył rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Jak dodał, Berlin chce jak najszybszego uzgodnienia sankcji na Białoruś przez Unię Europejską.
Litwa nie uznaje Alaksandra Łukaszenki za prawowitego przywódcę Białorusi, a ceremonia inauguracji w Mińsku nie zmienia tej sytuacji - przyznał z kolei prezydent państwa Gitanas Nauseda.
Wybory 9 sierpnia na Białorusi nie były wolne, uczciwe i demokratyczne - powiedział Nauseda, odnosząc się do środowej ceremonii zaprzysiężenia Łukaszenki. Dodał, że "ani tajne, ani pompatyczne ceremonie nie zaprzeczą temu bezspornemu faktowi i nie stworzą iluzji legitymizacji".
Opowiadamy się za nowymi demokratycznymi wyborami prezydenckimi (na Białorusi) z udziałem międzynarodowych obserwatorów - zaznaczył prezydent Litwy.
Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius oznajmił, że po tajnej inauguracji w Mińsku, Łukaszenkę można nazwać byłym prezydentem Białorusi nie tylko w sensie politycznym, ale także prawnym.