Na ulice Mińska znów wyszli demonstranci, by zaprotestować przeciwko wynikom niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi. Milicja kolejny raz brutalnie pacyfikuje protesty. W kraju nie ma Swiatłany Cichanouskiej, głównej wyborczej rywalki Aleksandra Łukaszenki.
Agencja TASS i Telewizja Biełsat poinformowały, że w dzielnicy Uruczcza na zachodzie Mińska milicja użyła granatów hukowych do rozpędzenia manifestacji, w której udział wzięło ok. 500 osób.
TASS podaje również, że grupa niezidentyfikowanych mężczyzn zaatakowała dziennikarzy rosyjskiej redakcji BBC w Mińsku. "Grupa mężczyzn w czarnych mundurach bez znaków rozpoznawczych zbliżyła się do dziennikarzy. Jeden z nich zażądał pokazania akredytacji, a potem zerwał kartę akredytacyjną z szyi korespondenta, wyrwał mu aparat z rąk i próbował go zniszczyć" - informuje BBC. Dziennikarze nie zostali zatrzymani.