Floribeth Mora Diaz, której uzdrowienie wybrano jako cud do kanonizacji Jana Pawła II, zdradziła włoskiej telewizji, że po tym, jak poprawił się jej stan zdrowia, była na badaniach w klinice Gemelli. „Poproszono mnie o maksymalną dyskrecję, nikt nie mógł wiedzieć, kim naprawdę jestem” – powiedziała.
Celem serii badań przeprowadzonych w szpitalu w Wiecznym Mieście było sprawdzenie diagnozy postawionej na Kostaryce. Opiekujący się kobietą lekarze stwierdzili, iż doszło do niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia zniknięcia tętniaka mózgu, który zagrażał jej życiu i nie mógł być operowany. Miało to miejsce po 1 maja 2011 roku, gdy ciężko chora kobieta, przyjmująca bardzo silne leki, obejrzała w telewizji transmisję z beatyfikacji Jana Pawła II.
W wywiadzie dla włoskiej stacji Canale 5 Floribeth Mora Diaz powiedziała, że została zarejestrowana w klinice Gemelli pod innym imieniem i nazwiskiem. Przebywała tam przez dwa tygodnie w październiku 2013 roku. Występowała jako rzekoma turystka, która zachorowała podczas wakacji we Włoszech.
W tych miesiącach spotkałam osoby różnych religii, które okazały mi wielki szacunek. Ale zdarza się zawsze i ktoś, kto nie wierzy, kto uważa mnie za wariatkę. Jednak dla mnie liczy się dzisiaj to, że ta wariatka jest uzdrowiona - stwierdziła Floribeth Mora Diaz.
(mn)
Przeczytaj i obejrzyj rozmowę Pawła Żuchowskiego z Floribeth Mora Diaz
Mąż uzdrowionej dla RMF FM: Ona była bardziej martwa niż żywa