​Opozycja przez własne zaniedbanie przegrała ważne głosowanie. Tylko dziesięciu głosów zabrakło do odsunięcia w czasie prac nad tak zwaną "ustawą kagańcową", która ma dyscyplinować sędziów. Podczas dzisiejszego głosowania na sejmowej sali zabrakło 26 posłów opozycji. Jak poinformował Borys Budka, posłowie PO nieobecni podczas głosowania zapłacą kary.

Pośród nieobecnych posłów opozycji znaleźli się między innymi Grzegorz Napieralski, Paweł Poncyljusz, Andrzej Rozenek, czy Paweł Kukiz. Podczas głosowania w Sejmie nie było blisko czterdziestu posłów PiS - wielu z nich to wiceministrowie.

Jak podaje Onet, z opozycji na głosowaniu nie pojawili się:

Dziesięcioro posłów KO: Jerzy Borowczak, Joanna Kluzik-Rostkowska, Joanna Frydrych, Tomasz Kostuś, Jagna Marczułajtis-Walczak, Paweł Poncyljusz, Witold Zembaczyński i Tadeusz Zwiefka. Nieobecność Grzegorza Napieralskiego i Gabrieli Lenartowicz jest usprawiedliwiona.

Ośmioro posłów Lewicy: Maciej Gdula, Maciej Kopiec, Katarzyna Kotula, Andrzej Rozenek, Andrzej Szejna, Katarzyna Ueberhan i Anna Maria Żukowska.

Dziewięcioro posłów PSL-Kukiz '15: Jolanta Fedak, Dariusz Klimczak, Paweł Kukiz, Dariusz Kurzawa, Radosław Lubczyk, Urszula Pasławska, Jarosław Sachajko, Czesław Siekierski, Piotr Zgorzelski

I dwójka posłów Konfederacji: Janusz Korwin-Mikke i Robert Winnicki.

Andrzej Rozenek, doświadczony poseł Lewicy przyznaje wprost, że nie sądził, że rano może pojawić się tak ważne głosowanie.

Nikt się nie spodziewał, że rano będą jakieś ważne głosowania. Obowiązki medialne zmusiły mnie do pobytu poza Sejmem - wyjaśnia Rozenek.

Barbara Dolniak z Koalicji Obywatelskiej chce domagać się wyciągnięcia konsekwencji wobec nieobecnych posłów. Zaskakująca jest postawa też wicemarszałka z PSL Piotra Zgorzelskiego, który był w Sejmie, wcześniej brał udział w prezydium Sejmu i konwencie seniorów, ale nie głosował.

O karach dla nieobecnych poinformował na swoim Twitterze przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka. Posłowie zostali ukarani najwyższą karą finansową, która wynosi 1000 zł.

 

W rozmowie z Onetem Borys Budka podkreślił, że nieobecność na głosowaniu jest niedopuszczalna:

Posłowie byli wcześniej informowani, jak bardzo ważne jest to głosowanie - podkreślił Budka.

Na razie nie ma decyzji, aby posłowie PSL-Kukiz15, nieobecni na porannych głosowaniach, zostali ukarani. Posłowie mogli być zaskoczeni terminem głosowań, pracowali w zespołach lub byli nieobecni z powodów osobistych - poinformował rzecznik PSL Miłosz Motyka.

Polityk ludowców przyznał jednocześnie, że od nieobecnych posłów zbierane są wyjaśnienia.

Zmieniony harmonogram obrad

Decyzja o tym, że pierwsze czytanie ustawy odbędzie się jeszcze dziś, zapadła wczoraj w późnych godzinach wieczornych.

Partia rządząca po masowej krytyce projektu, w tym ze strony Biura Analiz Sejmowych, złoży poprawki, które mają nieco złagodzić przepisy dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Według opozycji, ale także niezależnych instytucji, ten projekt zagraża niezależności sądów i łamie prawo unijne w takim stopniu, że nawet korekty nie sprawią, że będzie akceptowalny. Podkreślają więc, że powinien zostać całkowicie odrzucony.

Posłowie PiS w kuluarach zapewniają jednak, że projekt z poprawkami zostanie przyjęty już jutro.

Sejm zdecydował, że izba zajmie się projektem ustawy autorstwa PiS. Na Konwencie Seniorów zgłoszono sprzeciw wobec uzupełnienia porządku obrad, jednak to nie przeszkodziło w dalszym procedowaniu projektu.

Protesty w dziesiątkach miast

Wczoraj przed gmachami sądów w dziesiątkach polskich miast odbyły się demonstracje przeciwko dyscyplinującymi sędziów nowelizacjami ustaw sejmowych

Protesty odbywały się pod hasłem "Dziś sędziowie - jutro ty". Zostały one organizowane przez kilkanaście środowisk, w tym:. Komitet Obrony Demokracji, stowarzyszenia sędziowskie "Iustitia" i "Themis", stowarzyszenie prokuratorów "Lex Super Omnia", Obywatele RP i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Krytyczna opinia Biura Analiz Sejmowych

Biuro Analiz Sejmowych o projekcie ustawy dyscyplinującej sędziów napisało, że "narusza zasadę pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej przed prawem polskim".

Na ponad 60 stronach krok po kroku sejmowi legislatorzy przeprowadzają wykład dotyczący prawa europejskiego i udowadniają, że zdecydowana większość pomysłów partii rządzącej rodzi poważne ryzyko stwierdzenia naruszenia zasady niezależności, bezstronności sądów, niezawisłości sędziów. Jako członek Unii Europejskiej, Polska jest zobowiązana do ich bezwzględnego przestrzegania.

Legislatorzy przywołują orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, według którego sądy mają prawo odstąpić od stosowania prawa krajowego, jeśli uznają je za sprzeczne z prawem wspólnotowym.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Będą zmiany w projekcie PiS dyscyplinującym sędziów. "W jakimś sensie zostanie zmodyfikowany"

Eksperci jednoznacznie podkreślają, że takie naruszenia nie mogą być usprawiedliwiane tym, że sądownictwo nie leży w kompetencji Unii.

Legislatorzy piszą wprost, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału - nawet kompetencje krajowe - muszą być wykonane w poszanowaniu prawa europejskiego.

Laskowski o ustawie: W pewnym sensie niezależność sądów się skończy

Także rzecznik Sądu Najwyższego, sędzia Michał Laskowski przyznał na antenie RMF FM, że jeśli przygotowana przez PiS ustawa wejdzie w życie, "w pewnym sensie niezależność władzy sądowniczej się skończy" i "z całą pewnością nie będzie równowagi władz".

Nie będzie tak, że każdy sąd (...) przestanie być niezawisły. Na pewno będzie duża grupa sędziów, którzy będą nadal wykonywać swoje obowiązki w sposób niezawisły. Natomiast z całą pewnością nie będzie równowagi władz - rozumianej tradycyjnie i tak, jak konstytucja stanowi - bo władza sądownicza będzie miała zakazane pewne tematy, nie będzie wolno pewnych rzeczy robić (...). W tym sensie niezależność władzy sądowniczej (...) się skończy - wyjaśnił Michał Laskowski.