Setki tysięcy złotych - to straty tylko jednej hurtowni z województwa warmińsko-mazurskiego zajmującej się handlem warzywami. Polscy rolnicy i sklepikarze liczą straty, jakie spowodowała panika związana z EHEC. Źródło bakterii nadal nie jest znane, ale pierwsze doniesienia mówiły o hiszpańskich ogórkach.
Panika związana z EHEC wybuchła z końcem maja. Wystarczył tydzień, by i w Polsce znacząco spadła sprzedaż warzyw. Sklepy ratują się obniżając ceny, ale o zarobku takim, jak w innych miesiącach, mogą zapomnieć.
Ceny ogórków w sklepach poszły w dół o połowę. Ale to nie pomaga, podobnie jak nie pomagają wielkie napisy: "Warzywa wyłącznie polskiego pochodzenia". W działającej na terenie Warmii i Mazur lokalnej sieci supermarketów sprzedaż ogórków spadła o 50 proc., sprzedaż innych warzyw - o kilkanaście procent. Zarobki w tydzień zmniejszyły się o kilkanaście tysięcy złotych - przyznaje wiceprezes sieci Stanisław Sztachelski.
A problemy finansowe niestety nie kończą się na sklepach. Idą dalej, z jeszcze większą siłą, dosięgając hurtowników i przede wszystkim producentów warzyw. Hurtownicy z Warmii i Mazur mówią o sprzedaży niższej o 70-80 proc. I dotyczy to nie tylko ogórków, ale i innych warzyw.
W jednej z olsztyńskich hurtowni nasz reporter usłyszał, że straty na samych ogórkach to już ponad 200 tys. złotych, drugie tyle to straty na pomidorach i sałacie.
Najbardziej jednak cierpią rolnicy. Przed wybuchem paniki sprzedawali hurtowniom ogórki po średnio 2,5 zł za kilogram. Teraz cena jest nawet czterokrotnie niższa.