Nowa szefowa unijnej dyplomacji zaliczyła fatalną wpadkę już w czasie pierwszego spotkania z eurodeputowanymi. Włoszka Federica Mogherini - znana z prorosyjskich poglądów - nazwała "nieszczęśliwym wypadkiem" zestrzelenie malezyjskiego samolotu nad Ukrainą 17 lipca. "Nie przekonała nas, że wcale nie jest tubą Moskwy" - mówią polscy politycy w Brukseli, z którymi rozmawiała nasza korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon.
Gdy polski eurodeputowany Andrzej Grzyb publicznie wytknął Mogherini wpadkę, ta tłumaczyła się... problemami językowymi. Poseł PSL nie był także zadowolony z odpowiedzi Włoszki w sprawie sankcji wobec Rosji. Nie otrzymałem odpowiedzi, która by w jakiś sposób puentowała tę obecną sytuację - mówi Grzyb.
Również zdaniem Anny Fotygi (PiS), szefowej europarlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa, w wypowiedziach Mogherini zabrakło wyraźnego określenia agresora w konflikcie na Ukrainie. Oczywiście, że Mogherini mnie nie przekonała. Widać wyraźnie, że jest produktem włoskiej dyplomacji - podsumowała eurodeputowana.
Włoska dyplomacja tradycyjnie uchodzi za prorosyjską, co potwierdziła np. długa opozycja Rzymu wobec sankcji ekonomicznych. Partnerstwo Wschodnie jest dla niej kategorią znacznie mniej istotną niż inne regiony świata - uważa Fotyga.
Inni rozmówcy dziennikarki RMF FM podkreślali, że mimo iż Włoszka starała się zdjąć z siebie odium tuby Moskwy, to wyraźnie dało się odczuć, że najbardziej interesują ją problemy południa, a nie wschodu Europy.
(mal)