Wstrzymanie ofensywy lądowej nie osłabiło amerykańskich i brytyjskich ataków powietrznych na Bagdad. Intensywne naloty trwają w dzień i w nocy – donoszą specjalni wysłannicy RMF do irackiej stolicy, jedyni polscy dziennikarze w tym mieście.
W nocy brytyjskie i amerykańskie pociski znów spadły na pałac syna Saddama Husajna, Kusaja oraz na budynek ministerstwa informacji. Po tym nalocie iracka rządowa telewizja naziemna zamilkła na kilka godzin.
Naloty trwają jednak nieprzerwanie. Jak informują reporterzy RMF, przed południem bomby spadły na południowe przedmieścia Bagdadu, gdzie okopały się oddziały Gwardii Republikańskiej.
Dzienne naloty nie wyludniają jednak miasta – ludzie nadal próbują robić zakupy, piją herbatę, a samochody – jak co dzień – jeżdżą po ulicach. Dopiero, gdy zapadnie zmrok stolica wygląda jak wymarła.
Mieszkańcy Bagdadu wiedzą, że wojna nie zakończy się szybko: Spodziewaliśmy się, że ta wojna będzie długa. Wiedzieliśmy, że to nie potrwa kilka dni. Moja rodzina ma zapasy na dwa miesiące. Mąka, olej, herbata – to wystarczy, by przeżyć. To będzie okrutna, krwawa wojna, gdy Amerykanie wejdą do Bagdadu - mówił naszym dziennikarzom jeden z Irakijczyków.
foto RMF Bagdad
15:25