Bez zasadniczych zmian w stanowiskach wobec kryzysu wokół Iraku zakończyło się dwudniowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Większość państw nadal przeciwna jest użyciu siły przez Stany Zjednoczone. Wiele jednak wezwało Bagdad, by włożył więcej wysiłków w uniknięcie wojny.
Wątpliwości, jakie mają zwłaszcza arabskie kraje regionu dotyczą nie tylko samej akcji zbrojnej, ale także jak będzie wyglądał Irak po odsunięciu od władzy Saddama Husajna.
Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld po raz kolejny podkreślił, że czasu na dyplomatyczne i pokojowe rozwiązanie kryzysu wokół Iraku jest coraz mniej: W tym momencie wojny można by uniknąć, jeśli reżim Saddama Husajna zdecydowałby się oddać władzę i opuścić kraj.
Według Rumsfelda możliwy byłby także pucz, jednak tu, amerykański sekretarz obrony ma więcej wątpliwości, zwłaszcza w kwestii tego, kto mógłby zastąpić Saddama: Zamiana dyktatora który dąży do posiadania broni masowego rażenia i ignoruje zapisy siedemnastu rezolucji ONZ na kolejnego dyktatora, który też chce broni masowego rażenia i będzie ignorował ONZ, to niezbyt dobra zamiana.
Rumsfeld podkreśla, że aby uniknąć wojny, reżim Saddama Husajna musi całkowicie się rozbroić. Dodał jednak, że po 12 latach oszukiwania nagłe "nawrócenie się" Saddama na współpracę z ONZ byłoby raczej cudem. Iracki dyktator wielokrotnie dawał dowody na to, iż nie zawaha się odebrać życia cywilom, jeśli tylko będzie to służyć jego celom. Jako przykład Rumsfeld podał wykorzystywanie cywilów: To działania, które dowodzą jego pogardy dla norm ludzkości, praw obowiązujących podczas konfliktów zbrojnych, a także zasad islamu. Ci, którzy będą wypełniać takie rozkazy Saddama poniosą surowe konsekwencje.
Jednak nie tylko Irakijczycy mogą być zmuszani do służenia jako „żywe tarcze” - wielu obcokrajowców dobrowolnie jedzie właśnie w tym celu do Bagdadu, o czym przekonali się specjalni wysłannicy RMF w Jordanii Przemysław Marzec i Jan Mikruta. Posłuchaj ich relacji:
Foto: Archiwum RMF
06:00