22 listopada ogłoszony zostanie wyrok w sprawie m.in. o zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony w 1992 roku. W środę sąd wysłuchał mów końcowych obrońców oskarżonych w procesie.

Obrońcy chcą uniewinnienia oskarżonych

W środę po ponad 5,5 godzinach zakończyły się mowy końcowe w procesie m.in. o zabójstwo w 1992 roku byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza oraz jego małżonki Alicji Solskiej-Jaroszewicz. 

Swoje mowy wygłosili obrońcy oskarżonych w tym procesie - Roberta S., Dariusza S., oraz Marcina B.  Wnieśli oni o uniewinnienia i mówili o "wyreżyserowanym procesie", "polowaniu" i "bujnej fantazji".

Na poprzedniej rozprawie 28 października swoje mowy końcowe wygłosili m.in. prokuratorzy, którzy zażądali łącznej kary dożywocia dla Roberta S., oskarżonego m.in. o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów, oraz 7 i 5,5 lat pozbawienia wolności dla Dariusza S. i Marcina B.

Wszyscy oskarżeni byli członkami tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych.

Warszawski sąd okręgowy wyznaczył ogłoszenie wyroku na piątek w przyszłym tygodniu - 22 listopada, o godz. 14.

"Próba złamania niewinnego człowieka"

Zdaniem obrońcy Roberta S., mec. Dawida Dąbrowskiego, w tej sprawie prokuratura chce "przekonać do hipotezy, która zwyczajnie jest sprzeczna z prawdą", a działania prokuratury w śledztwie "były próbą złamania niewinnego człowieka". 

Według obrońcy, jego klienta Roberta S. w ogóle nie było na miejscu zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów. 

Adwokat zwrócił uwagę, że podstawy faktyczne aktu oskarżenia Roberta S. "charakteryzują się niezwykłą słabością". Ocenił, że wersje wydarzeń, podawane jako podstawa faktyczna aktu oskarżenia, "w zasadzie nie pokrywają się z materiałem pierwotnego śledztwa (z lat 90. - red.) dotyczącego zabójstwa państwa Jaroszewiczów, które w istocie już prowadzone było od samego początku".

Jego zdaniem czynności dowodowe wykonywane w śledztwie wobec oskarżonych w tej sprawie były "wyreżyserowane" i de facto chodziło o "polowanie na Roberta S.".

Na ten ostatni aspekt zwracali uwagę wszyscy obrońcy. Wskazywali, że postępowanie dowodowe nie wniosło nic nowego do tej sprawy w porównaniu do lat 90., a jedynym nowym elementem były wyjaśnienia Dariusza S. i Marcina B., w których mówili oni o swoim udziale w napadzie w 1992 r. 

W ocenie obrony te wyjaśnienia nie wynikały jednak z faktu ich udziału w tym zdarzeniu tylko kalkulacji procesowych związanych m.in. z pragnieniem złagodzenia kar w innych sprawach. Siedem lat za bujną fantazję, to dużo - ironizował obrońca Dariusza S. mec. Tomasz Ode.

Zbrodnia sprzed lat

Sprawa dotyczy jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni początku lat 90. Piotr Jaroszewicz - premier PRL w latach 1970-1980 - zginął zamordowany wraz z żoną Alicją Solską-Jaroszewicz w ich domu w Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. 

Ponadto akt oskarżenia dotyczy zabójstwa małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowania zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r. 

Prokuratura informowała o przełomie w sprawie w 2018 r. Finalnie oskarżyła Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz o zastrzelenie jego żony w ich domu w Aninie. 

Robert S. jest także oskarżony o zbrodnie z Gdyni i Izabelina. Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są z kolei o współudział w zabójstwie b. premiera.