Gdyby zarzuty wobec prezesa NIK potwierdziły się, to byłby to dla mnie ogromny zawód - powiedział premier Mateusz Morawiecki w Gdańsku. Odnosząc się do piątkowego zatrzymania syna szefa Izby - Jakuba, Morawiecki stwierdził, że "każdy jest równy wobec prawa".
W kwestii zatrzymania syna pana Mariana Banasia, to muszę powiedzieć, że każdy jest równy wobec prawa. Jeżeli prokuratura zebrała materiał dowodowy, to wszyscy powinniśmy we właściwy sposób odpowiadać i jak rozumiem, po przesłuchaniu został on zwolniony, nie wystąpiono o jego zatrzymanie - powiedział szef rządu, w odpowiedzi na pytanie, czy ma zaufanie do prezesa NIK Mariana Banasia oraz o sugestię szefa Izby, że zatrzymanie jego syna Jakuba, miało związek z reakcją na raport NIK dot. długu państwowego.
Premier dodał, że "gdyby zarzuty wobec prezesa NIK potwierdziły się, to byłby dla mnie ogromny osobiście zawód".
Ponieważ doceniam jego rolę, jego pozytywną bardzo rolę w kontekście opracowywania koncepcji uszczelnienia podatków w pracy Krajowej Administracji Skarbowej. I osobiście jestem też jemu wdzięczny za jego walkę o demokracji, o praworządność w latach 80. - oświadczył.
Zostawmy zatem ten proces jego tokowi. Ten, kto ma te dowody, kto wykaże te dowody, (...) i zobaczymy, jaki będzie rezultat - powiedział Mateusz Morawiecki.
W piątek po południu Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK, któremu śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.
Nieco wcześniej Marian Banaś poinformował na Twitterze, że jego syn został zatrzymany w piątek na lotnisku Kraków Balice, gdy wracał wraz z żoną z urlopu, a zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA. Samo CBA poinformowało o zatrzymaniu dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie Tadeusza G. oraz społecznego doradcy prezesa NIK Jakuba Banasia.