Najwyższy Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne byłego szefa rządu Mateusza Morawieckiego i Poczty Polskiej. Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie uznający, że decyzja premiera M. Morawieckiego ws. przygotowania wyborów korespondencyjnych rażąco naruszyła prawo, jest prawomocny.

Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że decyzja Mateusza Morawieckiego naruszała konstytucję, ustawę o radzie ministrów i Kodeks wyborczy. Chodziło o powierzenie Poczcie Polskiej organizacji wyborów korespondencyjnych w czasie pandemii Covid-19. Tę decyzję podtrzymał dzisiaj Najwyższy Sąd Administracyjny, oddalając kasacje Morawieckiego i Poczty Polskiej.

Wyrok WSA ws. wyborów kopertowych

Decyzja premiera zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania w maju br. wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym rażąco naruszyła prawo - uznał w 2020 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. 

W uzasadnieniu wyroku sąd przypomniał, że jednym z fundamentów państwa prawa jest przewidywalność przepisów. Jak mówił sędzia Grzegorz Rudnicki, zaskarżona decyzja "wprowadzać mogła wśród obywateli RP niepewność prawną" i podważać zaufanie do stabilności przepisów.

W wypadku tak ważnej kwestii jak wybory najważniejszej osoby w państwie, jeśli chodzi o władzę wykonawczą, a więc prezydenta, powinny być szczególnie przestrzegane zasady legalizmu - podkreślił sędzia Rudnicki.

Decyzję szefa rządu zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar, zaskarżając 29 kwietnia br. decyzję premiera Mateusza Morawieckiego z 16 kwietnia br. wskazywał, że decyzja ta polecała Poczcie Polskiej "realizację działań w zakresie przeciwdziałania Covid-19 polegających na podjęciu i realizacji czynności niezbędnych do przygotowania przeprowadzenia wyborów powszechnych na Prezydenta RP w 2020 r. w trybie korespondencyjnym". Jak dodawał, na tej podstawie Poczta wystąpiła do władz samorządowych o przekazanie jej spisów wyborców. Według RPO, zaskarżona decyzja jednak rażąco naruszała prawo i negatywnie wpływała na prawa obywatelskie. Biuro Bodnara argumentowało m.in., że na podstawie zaskarżonej decyzji Poczta Polska nie mogła legalnie wykonać żadnych działań związanych z wyborami powszechnymi, gdyż nie posiadała ku temu odpowiedniej podstawy prawnej. Polecenie szefa rządu - brzmiała argumentacja RPO - de facto zobowiązywało Pocztę do przejęcia kompetencji zastrzeżonych dla innych organów władzy publicznej, wymienionych w Kodeksie wyborczym.

WSA przychylił do tej argumentacji i uznał, że decyzja Morawieckiego naruszyła m.in. konstytucję, Kodeks wyborczy, ustawę o Radzie Ministrów i Kodeks postępowania administracyjnego. Wyrok nie był prawomocny - aż do dziś.

Wybory, których nie było

Poczta Polska otrzymała polecenie podjęcia i realizacji niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania wyborów prezydenta w trybie korespondencyjnym, Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych wprost wydrukowania odpowiedniej liczby kart do głosowania, instrukcji ich użycia i druków odpowiednich oświadczeń.

Odpowiednie umowy mieli z Pocztą i PWPW podpisać odpowiednio minister aktywów państwowych i szef MSWiA. Kłopoty w realizowaniu poleceń premiera to tylko część problemów. Podstawowy dotyczył jednak jej legalności

Do wyborów 10 maja 2020 r. w trybie korespondencyjnym ostatecznie nie doszło. Państwowa Komisja Wyborcza 7 maja br. zakomunikowała, że głosowanie 10 maja nie może się odbyć i nie mogą mieć zastosowania przepisy Kodeksu wyborczego związane z głosowaniem, nie będzie obowiązywać cisza wyborcza, a lokale wyborcze pozostaną zamknięte. Wybory prezydenckie przeprowadzono 28 czerwca (I tura) i 12 lipca (II tura) w zdecydowanej większości w sposób tradycyjny. 

W 2021 Poczta Polska ubiegała się o rekompensatę za pomoc w zorganizowaniu wyborów od Krajowego Biura Wyborczego. Chodziło o kwotę 70 mln 297 305 zł. 

Pocztowcy otrzymali jednak tylko trzy czwarte tej kwoty, ponieważ KBW wypłaciło Poczcie dokładnie 53 205 344 zł. Na wypłatę pozostałej należności nie KBW nie znalazło podstaw prawnych.

W jednej z sortowni pocztowych wciąż przechowywane są zamówione w 2020 worki i urny do głosowania, Poczta domaga się od KBW jeszcze 14 milionów złotych, a sprawę skierowała do sądu.

Komisja śledcza: Morawiecki oskarża PO

W maju 2024 roku przed komisją ślędczą ds. wyborów kopertowych stanął Mateusz Morawiecki. Były premier uważał, że pytania, które usłyszał były zadawane z tezą, a przewodniczący komisji Dariusz Joński, iż Mateusz Morawiecki na nie nie odpowiada.

Ostatecznie Morawiecki stwierdził że to PO jest winna temu, że przy przygotowywaniu wyborów korespondencyjnych "poszło w błoto 70 mln zł". 

Wy jesteście winni temu, że poszło w błoto 70 milionów złotych, jest temu winna Platforma Obywatelska, pana kierownik, ówczesny szef PO, pani Małgorzata Kidawa-Błońska i wszyscy ci, którzy się do tego przyznali, w tym również pan Rafał Trzaskowski - powiedział wówczas Morawiecki, zwracając się do Jońskiego. 

Przed komisją Morawiecki konsekwentnie utrzymywał, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych było najbezpieczniejszym rozwiązaniem w sytuacji pandemii.

Dla mnie informacje spływające ze świata, a przynajmniej z dwóch kontynentów, co do trybów przeprowadzenia wyborów, były najbardziej przekonujące. Te informacje spływały z USA, Kanady, Szwajcarii, Niemiec, Korei Południowej i to było bardzo przekonujące, że skoro w takich krajach odbywały się wybory korespondencyjne, to my też powinniśmy je przeprowadzić - wyjaśniał były premier.