Okoliczności porannego ataku na Bagdad zdominowały doniesienia mediów na całym świecie, także francuskich i niemieckich – państw, które od początku sprzeciwiały się amerykańskiej interwencji w Iraku.
Większość francuskich komentatorów jest zaskoczonych, że w ciągu zaledwie dwóch godzin niezbyt licznym siłom amerykańskim udało się bez większych problemów dotrzeć do centrum irackiej stolicy i przejąć kontrolę nad 3 pałacami prezydenckimi. Nadsekwańska telewizja pokazuje irackich żołnierzy i policjantów uciekających przed amerykańskimi żołnierzami.
Wielu specjalistów podkreśla, że ten lądowy atak na Bagdad zaczął się tak samo jak wojna. To znaczy głównymi celami koalicji są oficjalne gmachy, gdzie być może ukrywa się w podziemnych bunkrach sam Saddam Husajn i jego rodzina, a także najbliżsi współpracownicy. Niektórzy komentatorzy w ogóle nie wykluczają, że zaczął się właściwy atak na Bagdad, a Pentagon mówi tylko o próbnym szturmie, aby zmylić wroga.
Informacje przekazywane przez niemieckie media różnią się. Na przykład agencja dpa podaje, że amerykańscy żołnierze są w stolicy Iraku, ale tak naprawdę jeszcze nie wiadomo, czy jest to ten ostateczny atak, czy też czasowa akcja Amerykanów, którzy potem się wycofają.
Z kolei w porannych dziennikach telewizyjnych przeważa opinia, że to już ostateczny atak na Bagdad. Zaatakowane zostało serce Iraku, a jego mieszkańcy nie stawiają większego oporu. Pojawia się także pytanie, ile jeszcze potrwa wojna w Zatoce.
Temu właśnie wątkowi nieco miejsca poświęca najnowszy tygodnik „Der Spiegel”. Można w nim przeczytać wywiad ze Zbigniewem Brzezińskim, doradcą amerykańskiego prezydenta Jimmy’ego Cartera, który ostrzega, że szybkie zakończenie wojny może mieć także złe skutki. Niektórzy w Waszyngtonie mogą bowiem wyciągnąć wnioski, że wojna w Iraku była łatwa, nie przeciągała się, a zatem kolejne prewencyjne akcje zbrojne można poprowadzić np. przeciwko Iranowi czy Syrii.
Foto: Archiwum RMF
10:00