Polską młodzież licealną czeka katastrofa edukacyjna - uważa większość specjalistów zajmujących się nauczaniem. Chodzi o wprowadzenie najnowszej reformy edukacji. Od września licea ogólnokształcące będą ogólnokształcące tylko z nazwy. Już od drugiej klasy uczniowie będą się uczyć w klasach głęboko sprofilowanych. 16-latkowie będą musieli podjąć decyzję o swojej przyszłości, z której później trudno będzie się wycofać.
Z dotychczasowych liceów ogólnokształcących zostanie tylko pierwsza klasa. Druga i trzecia zostaną głęboko sprofilowane. Uczeń już w pierwszej klasie będzie musiał wybrać przyszły zawód. Do końca szkoły już tylko pod tym kątem będzie się uczyć wybranych przedmiotów. 16-latki decydujące o całym swoim przyszłym życiu to bardzo niebezpieczny eksperyment.
W pierwszej klasie liceum młodzi ludzie będą uzupełniać swoją wiedzę o to, czego nie zdążyli się nauczyć w gimnazjum. Potem będą musieli wybrać profil. Uczniowie, którzy zdecydują się na matematykę i fizykę lub profil biologiczno-chemiczny, historii będą się uczyć w sposób eksperymentalny. W czasie lekcji będą zajmować się zagadnieniami takimi jak: "Swoi czy obcy, od starożytności do współczesności", będą też uczyć się o autochtonach i ludności napływowej. Według Wiesława Włodarskiego, szefa Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich, to nie jest historia. To będzie próba takiego nadania szlifu, takiej ogólnej wiedzy. To jest taki listek figowy, który ma uzasadnić przymiotnik "ogólnokształcący" w nazwie liceum - tłumaczy.
Podobnie sytuacja będzie wyglądać z uczniami, którzy wybiorą profil humanistyczny. Wiedzę z fizyki, chemii czy biologii będą czerpać z tematycznych bloków zatytułowanych: zdrowie i uroda, śmiech i płacz, albo woda - cud natury. Jeżeli zmienią zdanie co do wyboru przedmiotów, teoretycznie będą mogli zmienić zajęcia. W praktyce jednak będzie to bardzo trudne: różnice programowe licealiści będą musieli uzupełnić sami.
To karkołomna i nieprzygotowana rewolucja - przyznaje Wiesław Włodarski, szef Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich. Ale alarmują także inni eksperci od edukacji. Ich zdaniem zmiana systemu i programu nauczania w liceach jest źle przygotowana - pospiesznie, chaotycznie i bez żadnego programu pilotażowego.
Uczeń, kończąc pierwszą klasę, będzie musiał być zdecydowanym na dalszą drogę edukacyjną. Po obniżeniu wieku obowiązku rozpoczęcia nauki, to będzie to uczeń, który będzie miał 15-16 lat - zauważa Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. A to jest naprawdę bardzo wczesny okres. Przy jeszcze słabym w Polsce doradztwie edukacyjno-zawodowym obawiam się rozmaitych indywidualnych dramatów młodych ludzi, którzy po prostu popełnią błędy, nagle się zorientują, że to nie jest to i będą mieli karkołomną drogę do zmiany.
Według Lackowskiego, efektem wprowadzonej reformy będzie dalsze obniżenie poziomu kształcenia młodych Polaków. Bo niedokształceni młodzi ludzie opuszczą szkołę średnią, a to z kolei będzie się przekładało na spadek jakości wykształcenia, jakie będą wynosili później z uczelni. Pewnych rzeczy nadrobić się nie da - zaznacza. To doprowadzi do pogłębienia się tego, co już obserwujemy, czyli to co ja nazywam postępującą katastrofą edukacyjną - mówi.
Jak zaznacza, reformę szkolnictwa powinna poprzedzić spokojna praca, która odpowiedziałaby na pytanie: jakie mają być standardy edukacyjne. Bo czy my dzisiaj jesteśmy w stanie powiedzieć: jaką wiedzę i jakie umiejętności bezwzględnie ma posiadać każdy młody człowiek, który w Polsce kończy szkołę średnią? Otóż, nie - podkreśla Lackowski. A teraz po tych zmianach będziemy mieli z tym jeszcze większy problem.
Uczelnie techniczne uznają za niezbędne także wykształcenie ogólne młodych ludzi. Tęsknimy za studentami sprzed dwudziestu lat z dobrą wiedzą z przedmiotów humanistycznych - przyznaje profesor Leszek Mikulski, prorektor do spraw studenckich Politechniki Krakowskiej.
W rozmowie z naszym dziennikarzem przyznał, że dzisiejsi studenci mają wiedzę z matematyki czy z fizyki, natomiast brakuje im trochę wiedzy humanistycznej. Tęsknimy za studentami sprzed dwudziestu lat, którzy byli po znakomitych liceach ogólnokształcących z zajęciami fakultatywnymi z matematyki, fizyki, ale także z dobrą wiedzą z przedmiotów humanistycznych. To chyba przeszło już do historii. Młodzież, która obecnie przychodzi i jest słabiej przygotowana - mówi.
15, 16 lat to nie najlepszy wiek na podejmowanie tak trudnych i ważnych decyzji - pisze w swoim blogu dziennikarz RMF FM Grzegorz Jasiński. Potwierdzają to rodzice, nauczyciele, a także gimnazjaliści.
Drugi problem, na który zwraca uwagę nasz dziennikarz, to kwestia drastycznego zmniejszenia liczby godzin obowiązkowych z takich przedmiotów jak historia, fizyka, chemia, czy biologia. Doświadczenia szkół podstawowych i gimnazjów, które w znacznej części zajmują się kursami przygotowawczymi do kolejnych testów, każe przypuszczać, że i liceum stanie się właśnie takim samym kursem maturalnym - zaznacza.
Większości 15-, 16-latków, z którymi rozmawiała wrocławska dziennikarka RMF FM - mówi wprost: nie podoba nam się tak wczesne profilowanie umysłów. Ten system ogranicza naszą wiedzę. Możemy być specjalistami w jakiejś dziedzinie, ale człowiek powinien posiadać ogólną wiedzę. A 16 lat to burzliwy okres. Wszystko może się zdarzyć. - mówią młodzi ludzie.
Była minister edukacji, która przygotowała reformę, nie zgadza z zarzutami, że zmiany zostały źle przygotowane i nie wiadomo, jak je wprowadzać. Katarzyna Hall uważa, że dzięki reformie już za dwa lata absolwenci liceów będą lepiej przygotowani do studiów niż teraz.
Twierdzi, że takie zmiany w pewien sposób wymusili rektorzy wyższych uczelni. Narzekali, że absolwenci liceów są słabo przygotowani do studiowania. Ta wiedza jest coraz bardziej powierzchowna. Kiedyś było lepiej - musimy wyciągać wnioski - tłumaczy się w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kubą Kaługą.
Czy Waszym zdaniem MEN wylał licealistów z kąpielą? Czekamy na Wasze komentarze pod artykułem.