Nic nie zrobił, chociaż wiedział, że jego znajomy usiłuje uzyskać korzyści finansowe od firmy tytoniowej w zamian za wpłynięcie na politykę tytoniową UE. To oficjalny zarzut unijnego biura ds. walki z korupcją wobec komisarza z Malty Johna Dallego.

To dosyć proste tłumaczenie, ale w Brukseli lobbystów jest tak dużo jak dziennikarzy i gdyby wystarczyło, żeby mieć z nimi kontakty, by zostać zmuszonym do dymisji, to chyba już nikogo nie było by na wysokich urzędniczych stanowiskach.

Co więc tak na prawdę kryje się za tę aferą? Pokazuje ona jak silne jest wciąż lobby tytoniowe. W kuluarach mówi się, że afera tak naprawdę dotyczy przygotowywanej przez Dallego nowej dyrektywy, która miała zaostrzyć przepisy dotyczące papierosów. Dalli opowiadał się za surowym prawem, ale miał wielu przeciwników także na najwyższych szczeblach w Komisji Europejskiej.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że nie chciała tej dyrektywy wpływowa Catherine Day i sam szef brukselskiej egzekutywy: Jose Manuel Barosso. Dalli parł jednak do przodu i już w przyszłym tygodniu miał przedstawić wstępną propozycję dyrektywy. Dlaczego afera wybuchła właśnie teraz ? Monika Kosińska, szefowa EPHA, brukselskiej organizacji zrzeszającej stowarzyszenia zdrowia publicznego - uważa, że przemysł tytoniowy chciał za wszelką cenę opóźnić wejście w życie nowych obostrzeń. I kompromitując Dallego, osiągnął swój cel. Nie ma już szans, by dyrektywa została przyjęta zgodnie z planem. A to oznacza, że nie przyjmie jej europarlament tej kadencji. Według Kosińskiej zbyt często decydenci ulegają wpływom lobbystów sektora tytoniowego. Także w Polsce, gdzie jak zauważyła szefowa EPHA, Ministerstwo Zdrowia zablokowało niedawno rozporządzenie o wprowadzeniu ostrzeżeń obrazkowych na paczkach papierosów. Zasłaniano się wtedy argumentem, że to Komisja Europejska nie jest gotowa na takie zmiany.