Tragiczny wypadek w pobliżu lotniska Dajtki w Olsztynie w Warmińsko-Mazurskiem. Szybowiec, podchodząc do lądowania, runął na drzewa. Maszyna spadła około 200 metrów od pasa lotniska. W wypadku zginął 48-letni pilot.
Szybowiec runął na ziemię dwieście metrów od lotniska. Szczątki maszyny leżą pomiędzy drzewami. Kiedy na miejsce dotarły służby ratunkowe, pilot był nieprzytomny. Mimo reanimacji, nie udało się go uratować.
Tragicznie zakończony lot był bardzo krótki: trwał zaledwie dwadzieścia minut. Po tym czasie pilot zaczął pochodzić do lądowania. Dlaczego tak się stało, tego na razie nie wiadomo. 48-latek nie kontaktował się z kolegami na ziemi. Ich zdaniem, nie trafił na prądy wznoszące.
W rozmowie z reporterem RMF FM przedstawiciele aeroklubu podkreślali, że maszyna była wyposażona we własny silnik. Być może urządzenie nie zadziałało. Jak mówią pracownicy lotniska, pilot, który zginął w wypadku, miał wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu tego typu maszyn.
Tuż po wypadku na miejsce pojechali prokurator i przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych, które będą wyjaśniać przyczyny tej tragedii.
W akcji ratunkowej brało udział kilka zastępów straży pożarnej, policja oraz pogotowie. Lotnisko Dajtki jest oddalone od centrum Olsztyna o ponad cztery kilometry. Należy do aeroklubu warmińsko-mazurskiego. Działają tam sekcje: paralotniarstwa i spadochroniarstwa.