MSZ Hiszpanii zażądało od ambasadora USA w Madrycie Jamesa Costosa wyjaśnień w sprawie rzekomych amerykańskich podsłuchów. Według "El Mundo" Amerykanie zarejestrowali ponad 60 mln połączeń z terenu Hiszpanii.
"Jeśli informacja o tych praktykach zostanie potwierdzona, to są one niewłaściwe i nie do zaakceptowania pomiędzy sojusznikami i przyjaciółmi" - czytamy w komunikacie wydanym przez MSZ Hiszpanii. Sekretarz stanu ds. Unii Europejskiej Inigo Mendez de Vigo zażądał, żeby władze USA "dostarczyły wszelkich niezbędnych informacji na temat domniemanych podsłuchów prowadzonych w Hiszpanii". Z kolei ambasador USA w komunikacie oświadczył, że jego kraj "będzie dalej prowadzić konsultacje ze swymi sojusznikami, za pośrednictwem zwyczajowych kanałów dyplomatycznych, by odpowiedzieć na wyrażane przez nich zaniepokojenie".
Według "El Mundo" amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) śledząc połączenia telefoniczne w Hiszpanii rejestrowała numery telefoniczne, miejsce i czas trwania połączeń, bez treści rozmów. Operacja objęła więcej niż 60,5 mln połączeń. Te dane NSA monitorowała w okresie od 10 grudnia 2012 roku do 8 stycznia 2013 roku - pisze "El Mundo". Według gazety największa skala operacji przypadła na 11 grudnia 2012 roku.
Gazeta powołując się na swoich informatorów w służbach i rządzie twierdzi, że Biały Dom polecił też przerwanie kilku innych programów szpiegowskich. Może to oznaczać, że podsłuchiwana była nie tylko niemiecka kanclerz.