Na początek zagadka. Kto wypowiedział te słowa: "Rozszerzenie Unii Europejskiej na Wschód, a także dążenie do stabilizacji monetarnej powinny prowadzić do coraz ściślejszego wzajemnego powiązania narodów, przy zachowaniu tożsamości i historycznych tradycji każdego z nich"? Słów tych nie wypowiedział żaden polityk lewej czy centralnej części sceny politycznej, żaden znany euroentuzjasta. Wygłosił je papież Jan Paweł II, który w ostatnią niedzielę został wyniesiony na ołtarze.
Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że bez jego wstawiennictwa Polski w UE mogłoby dzisiaj nie być. Zgadzam się ze słowami prezydenta Komorowskiego, że nie wiadomo, jaki byłby wynik referendum akcesyjnego bez słynnych słów Jana Pawła II: "Od unii lubelskiej do Unii Europejskiej". Jeśli ktoś twierdzi, że Kościołowi Katolickiemu powinniśmy być wdzięczni za poparcie naszego akcesu do UE, to trzeba pamiętać właśnie o roli polskiego papieża, który swoimi słowami dał mu jasne wytyczne odnośnie tego, jakie stanowisko ma obrać. Jan Paweł II był wielkim zwolennikiem integracji europejskiej i jej największego dzieła - pokoju w Europie i skutecznej możliwości walki z ubóstwem narodów w duchu solidarności.
Warto przypomnieć inne słowa papieża, które mogą być ważnym drogowskazem dla całego polskiego kościoła: "Kościół nie może nigdy pozwolić na nadużywanie go do antyeuropejskiej demagogii oraz podsycania antyeuropejskich nastrojów. Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem alternatywy." Widać w tych słowach wielką przenikliwość nie tylko lidera religijnego, ale filozofa i stratega, jakim Jan Paweł II był przez cały swój pontyfikat. To mądrość przywódcy, który boleśnie, na własnej skórze doświadczył najkrwawszego rozdziału historii Europy i który doceniał wielki wysiłek ojców integracji europejskiej - Roberta Schumana i Alcide de Gasperi, którzy dzisiaj są także kandydatami na ołtarze.
Jan Paweł II jest już świętym, wierni mogą już do niego zanosić modły. Jakiś czas temu Krystyna Pawłowicz, prominentny polityk PiS-u, przyznała, że codziennie "modli się, żeby UE się rozwaliła" Nie wiem czy pani poseł swoje modły wznosi do Jana Pawła II, ale jeśli tak, to zalecałbym zmianę adresata modłów. Generalnie i tak nie liczyłbym na rychłe powodzenie, bo Kościół Katolicki ze zrozumiałych powodów na integrację europejską patrzył i patrzy ciepło. Mądrość takiego postępowania widoczna jest zwłaszcza w momentach kryzysowych, jak chociażby teraz, kiedy żar wojny znów tli się niebezpiecznie na wschodnich rubieżach Europy.
Jestem zaskoczony, jak dziś, w 10-lecie polskiego członkostwa w Unii Europejskiej i w momencie kanonizacji, mało mówimy właśnie o roli polskiego papieża w procesie integracyjnym. Wymieniamy wielu zasłużonych polityków, wielkich architektów naszego sukcesu, ale często zapominamy właśnie o Janie Pawle II. Mówiąc o naszej integracji musimy pamiętać, że bez tego wielkiego adwokata polskiego interesu w świecie, Polski w Unii Europejskiej mogłoby zwyczajnie nie być. Warto byśmy teraz pamiętali o tym wielkim euroentuzjaście, jego słowach i działaniach. Zwłaszcza teraz, gdy z okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego nie brakuje farbowanych lisów, którzy zwolennikami naszego członkostwa w Unii Europejskiej stali się tylko na czas kampanii wyborczej. Pomimo deklarowanego przez nich na wyścigi przywiązania do spuścizny polskiego papieża, na co dzień o słowach wielkiego papieża o Polsce i Unii Europejskiej wolą jednak nie pamiętać. A szkoda, bo nie straciły nic ze swej aktualności.