Na 30 miesięcy więzienia został skazany sprzedawca loterii w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna próbował zagarnąć milion funtów wygranej należącej do pary emerytów.
Gdy do sklepu Faraka Nizara weszła para emerytów z kuponem loterii w dłoni, sprzedawca jak zwykle sprawdził elektronicznie wytypowane numery. Kiedy 30-latek zorientował się, że ma w ręku dowód milionowej wygranej, powiedział swym klientom, że... nie trafili żadnej liczby. Kupon wylądował w koszu. Po wyjściu emerytów mężczyzna wydobył go, po czym sam próbował odebrać wygraną.
Operator loterii szybko jednak zorientował się, że Farak Nizar kłamie. Podał on bowiem niewłaściwy punkt zakupu kuponu. Znaliśmy go bardzo dobrze, nawet darzyliśmy sympatią - mówi pani Murine Hole, dziś milionerka. Jesteśmy bardzo rozczarowani jego postępowaniem - dodaje jej mąż.
Teraz nieuczciwy sprzedawca spędzi za kratkami 2,5 roku.
Świat obiegła także inna niezwykła historia związana z wygraną na loterii. Brytyjczyk Dave Dawes, zagorzały fan Chelsea Londyn, który jeszcze niedawno pracował w fabryce i mieszkał w malutkim mieszkaniu, wygrał 101 mln funtów. Część fortuny przeznaczył na zakup apartamentu w okolicy stadionu ulubionej drużyny piłkarskiej. Za mieszkanie oddalone o 10 minut od Stamford Bridge zapłacił 3,5 mln funtów.
Chciałbym mieszkać koło Stamford Bridge, żeby Frank Lampard mógł wpadać do mnie na filiżankę herbaty - zadeklarował tuż po wygranej 48-letni Brytyjczyk, który od lat kibicuje stołecznemu klubowi. Wcześniej Brytyjczyk pomógł także rodzinie i przyjaciołom, oddając im około 20 mln ze swojej fortuny.