"Trimetazydyna (zakazana substancja wykryta w próbce tenisistki Igi Świątek - przyp. red.) w niczym nie pomogłaby zawodniczce" - powiedział w internetowym Radiu RMF24 dr Andrzej Pokrywka, ekspert w zakresie biochemii i farmakogenomiki z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant naukowy Polskiej Agencji Antydopingowej. Gość Wykładu otwartego pytany o to, czy sprawa rzekomego dopingu polskiej tenisistki go zaskoczyła, odpowiedział: "Absolutnie nie. Takich przykładów w ostatnich latach szczególnie - mówię o dopingu nieświadomym - jest bardzo dużo".
Dr Andrzej Pokrywka podkreślał w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem, że "sportowcy są w wielu aspektach badani dużo dokładniej niż przeciętny obywatel".
Wszyscy, jako konsumenci, jesteśmy narażeni na szereg niespodziewanych substancji - w tym, co spożywamy, nie tylko w postaci suplementów, leków, ale także chociażby mięsa, produktów odzwierzęcych, jaj, mleka i tak dalej. Sportowcy przekonują się dokładnie o tym, co w ich organizmach po spożyciu wymienionych produktów się znajduje, bo metody analityczne stosowane przez laboratoria antydopingowe są od wielu lat bardzo czułe. Tak bardzo, że nawet śladowe ilości substancji, które są obce dla naszego organizmu, można w nim znaleźć - zaznaczył.
Dopytywany o to, jakie substancje mogą mieć wpływ na badania antydopingowe sportowców, a które możemy znaleźć w takich produktach jak mięso czy jajka, odpowiedział:
Przede wszystkim środki anaboliczne. Z tego względu, że od lat siedemdziesiątych XX wieku nieuczciwi hodowcy bydła, drobiu tuczą swoje zwierzęta właśnie takimi środkami - po to, żeby uzyskać lepszej jakości mięso, które później trafia na ubój. Takie substancje, spożywane właśnie z mięsem, znajdują się w organizmach sportowców i zdarzają się pozytywne wyniki kontroli dopingu. W wielu krajach, szczególnie w Azji i w Afryce, wciąż możemy się narazić na pozytywny wynik kontroli dopingu, spożywając mięso z legalnego uboju - dlatego, że w tych krajach są dopuszczone promotory wzrostu, które Światowa Agencja Antydopingowa uznaje za doping.
Dr Andrzej Pokrywka mówił również, że duży problem stanowią suplementy diety.
Przełom XX i XXI wieku to początek kłopotów całego środowiska sportowego z suplementami, które są zanieczyszczone. W ostatnich latach mówimy wręcz, że są zafałszowane środkami dopingujących - po to, żeby wywołać reklamowany efekt. Nieuczciwi producenci dodają substancje zabronione do tychże produktów. Oczywiście można minimalizować ryzyko. (...) Np. niektóre produkty są oznakowane specjalnym logo informującym chociażby sportowców, że dany produkt jest pod jakąś kontrolą, że próbki z danej partii były przebadane. Jednak sama lista substancji, metod zabronionych ma charakter otwarty i do końca nie wiemy, co jest dopingiem, a co nie - podkreślił.
A czy przy tej liczbie kontroli i surowych kar w świecie sportu, zawodnicy naprawdę podejmują ryzyko i biorą doping?
Rzeczywiście w sporcie profesjonalnym, tam, gdzie ta kontrola jest powszechna i bardzo ostra, wydaje się, że mało kto decyduje się na zabawę w rosyjską ruletkę - odpowiedział ekspert.