"Jestem głęboko zmartwiona tym, co się dzieje" – powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, komentując słowa przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej o paraliżu organów państwowych. Polityk dodała, że "potrzebujemy reformy systemu sprawiedliwości" i wskazała, który polityk byłby w stanie ją przeprowadzić. Pełczyńska-Nałęcz mówiła też o wycofaniu się z ograniczeń umów śmieciowych i potrzebie nowych mechanizmów wzrostu gospodarczego.

Popołudniowa rozmowa w RMF FM zaczęła się od poniedziałkowej decyzji Państwowej Komisji Wyborczej o odroczeniu obrad ws. sprawozdania komitetu wyborczego PiS do czasu "systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby".

Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak przed rozpoczęciem poniedziałkowego posiedzenia powiedział, że przepisy Kodeksu wyborczego nie dają możliwości manewru i PKW musi przyjąć sprawozdanie komitetu PiS.

Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła, że jest głęboko zaniepokojona tym, co się dzieje. Motywowana słowami Marciniaka o paraliżu organów państwowych, wskazała, że to konsekwencja "węzła praworządnościowego z wymiarem sprawiedliwości zawiązanego nieodpowiedzialnymi decyzjami poprzedniej władzy".

Polityk Polski 2050 tłumaczyła w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim, że bez niezawisłego wymiaru sprawiedliwości "nie ma arbitra" i "nie można rozwiązać najważniejszych kwestii systemowych".

Jednak jej zdaniem mówienie, że nie da się dziś przeprowadzić wyborów prezydenckich, jest "nadmiernym eskalowaniem".

Minister wskazała, że potrzebujemy reformy wymiaru sprawiedliwości, a mógłby do niej doprowadzić prezydent-mediator, "spoza dwóch skonfliktowanych obozów politycznych".

Wybory prezydenckie. "Walczymy o jak najwięcej"

Walczymy o jak najwięcej - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, komentując sytuację związaną z wyborami prezydenckimi w 2025 r. Do walki o prezydenturę stanął m.in. szef ugrupowania byłej ambasador RP w Rosji, Szymon Hołownia.

Gość RMF FM nie chciała jednak powiedzieć, dlaczego poparcie marszałka Sejmu maleje. Wskazała, że, w zależności od sondażu, waha się ono od 8 do 11 proc.

Najnowsze badanie RMF FM pokazało, że Hołownia może liczyć na głosy 7,4 proc. wyborców, co daje mu czwarte miejsce za Sławomirem Mentzenem, który ma 10-proc. poparcie.

Są różne momenty sondażowe. Ruszamy do kampanii, na razie jest prekampania - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz. Mamy jasne swoje stanowisko. Mówimy, kim jesteśmy - dodała.

W jej opinii nie chodzi o głosowanie "na trzeciego", jako efekt uboczny walki dwóch kandydatów, ale o poparcie tego polityka, "który jest w stanie mediować, znaleźć drogę porozumienia i budowania, znajduje rozwiązanie nie idealne, ale posuwające do przodu".

Minister uważa, że polaryzacja nie zabija notowań kandydata Polski 2050, ale "na chwilę je przygasza".

Trzeba szukać rozwiązań ku porozumieniu (...) w polityce są różne momenty. Trzeba wierzyć w to, kim się jest, wierzyć w to, co się mówi i iść do przodu tą samą ścieżką - zapewniła.

Umowy śmieciowe i KPO

Grzegorz Sroczyński przypomniał w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, że Polska, w ramach tzw. kamieni milowych, zobowiązała się objęcia składkami ZUS wszystkich umów śmieciowych (umowy o dzieło i zlecenie - red.).

Celem jest zapewnienie większej ochrony socjalnej osobom wykonującym pracę na podstawie umów cywilnoprawnych.

Teraz jednak Warszawa wycofuje się z tego kierunku.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz tłumaczyła w RMF FM, że system podatkowy i składkowy nie jest w decyzji wspólnotowej, ale jest w decyzji kraju członkowskiego Unii.

Polska ma prawo podjąć własną decyzję. Ona została tak zapisana w KPO przez poprzedni rząd, natomiast decyzją pana premiera nie będzie realizowana ta reforma - powiedziała.

Moją rolą jest (...) doniesienie tej decyzji pana premiera do Brukseli, a następnie przedstawienie innych reform. To jest też bardzo ważna rola ministerstwa rodziny, bo to jest jego obszar kompetencyjny - co ewentualnie ministerstwo rodziny jest gotowe (zaproponować - red.) zamiast tego - dodała.

Minister funduszy i polityki regionalnej przyznała, że omawiana sprawa nie wchodzi w obszar jej kompetencji. Stwierdziła jednak, że w oskładkowaniu umów widzi plusy i minusy.

Z jednej strony rzeczywiście jest tak, że to bezpieczeństwo pracy jest bardzo potrzebne. Z drugiej strony to jest jednak podwyższenie kosztów pracy, co dzisiaj jest naprawdę rosnącym problemem - powiedziała.

Polityk dodała, że polskie motory wzrostu gospodarczego - demografia, ceny energii i koszty pracy - wygasają. Zapewniła, że "na pewno nie może być tak, że ludzie mają mniej zarabiać, żeby koszty pracy były obniżone", ale "musimy uważać, jak dzisiaj opodatkowujemy, oskładkowujemy, żebyśmy, póki nie wypracujemy kolejnych mechanizmów wzrostu, nie podwyższyli sobie kosztów pracy".

Nowe, potrzebne mechanizmy wzrostu to - według Pełczyńskiej-Nałęcz - np. nowa polityka demograficzna. Polityk wymieniła trzy kluczowe rzeczy dla dzietności - stała praca, mieszkanie i pewność rodziców, że jeżeli pójdą do pracy, będą mieli gdzie zostawić dziecko.

"Rozmowy z Putinem (...) muszą być prowadzone z pozycji siły"

Rozmowy z Putinem, jeśli mają być skuteczne i bezpieczne dla nas i skończyć się prawdziwym... pokojem to jest źle powiedziane, ale zwiększeniem naszego bezpieczeństwa, muszą być prowadzone z pozycji siły - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, odpowiadając na pytanie, czy już tej zimy mogą odbyć się jakieś rozmowy ws. pokoju w Ukrainie.

Rozmowy z Putinem prowadzone z pozycji słabości zawsze są złe, dlatego, że taka jest logika tego reżimu, logika tego dyktatora - dodała była ambasador RP w Rosji.

Polityk Polski 2050 zwracała uwagę na liczne słowa Putina o tym, że jego celem jest "posiadanie współdecydującego słowa o kwestiach bezpieczeństwa w naszym regionie".

Pełczyńska-Nałęcz nie wyobraża sobie, żeby w tym momencie były warunki do zawarcia traktatu pokojowego. Jeśli zaś chodzi o ewentualny rozejm, obowiązkowym zapisem, z punktu widzenia interesów Polski, który musiałby znaleźć się w ustaleniach z Rosją, jest niedopuszczenie do demilitaryzacji Ukrainy.

W naszym interesie jest militaryzacja Ukrainy - podsumowała minister.

Opracowanie: