Astronauci na międzynarodowej stacji kosmicznej Giennadij Padałka i Micheal Fincke przeprowadzili skomplikowaną naprawę - przywrócili zasilanie jednego z żyroskopów i po 5 godzinach pracy wrócili na pokład stacji.
To była wyjątkowo dobra noc dla NASA. Wszystkie zaplanowane zadania się powiodły. Najpierw ryzykowny spacer kosmiczny – pierwszą próbę parę dni temu trzeba było przerwać z powodu kłopotów z jednym ze skafandrów. Druga tej nocy udała się znakomicie.
Mniej więcej w tym samym czasie, półtora miliarda kilometrów od stacji, sonda Cassini uruchamiała silniki hamujące, aby jako pierwszy obiekt wysłany z Ziemi, znaleźć się na orbicie Saturna.
96-minutowy manewr przebiegł bez zarzutu. Cassini – owoc współpracy amerykańskiej i europejskiej agencji kosmicznej - będzie miał teraz szansę przez co najmniej 4 lata realizować ambitny program badań drugiej co do wielkości planety Układu Słonecznego. Amerykanie zrobili swoje – teraz kolej na Europejczyków.