Dziesiątki leków wprowadza się do aptek tylnymi drzwiami, jako środki spożywcze. Wiele z nich dostępnych do niedawna jedynie na receptę, teraz można kupić jako zwykłą żywność. Mają taki sam skład i dawkuje się je tak samo.

Jednym z takich leków jest np. glukozamina - substancja odbudowująca chrząstkę stawową. Do niedawna dostępna wyłącznie na receptę, teraz w aptekach można kupić wiele preparatów o tym samym składzie i takim samym dobowym dawkowaniu.

Jest tych preparatów dość sporo. Każdy pacjent może sobie kupić wedle życzenia - tłumaczy Alina Czekala z jednej z warszawskich aptek. Jednocześnie przyznała, że ma także preparaty o identycznym składzie jak środki spożywcze, ale musi je sprzedawać na receptę: Jeden z preparatów zawiera większe stężenie glukozaminy, a drugi – dopuszczony bez recepty – posiada trzykrotne mniejsze stężenie glukozaminy w jednej kapsułce.

Jest to możliwe dzięki przepisom, które nie oddzieliły medykamentów od żywności. Efekt jest taki, że producenci mają wybór: albo rejestrować daną substancje jako lek, albo pójść na skróty. Na rynku znajdują się również takie firmy, które boją się, że nie wypełnią wszystkich surowych reguł rejestracyjnych, pomijają to i uzyskują dopuszczenie jako produkt żywnościowy - mówi szef Urzędu Rejestracji Leków Michał Pirożyński.

Jak podkreśla, nad taką żywnością w tabletkach nie ma praktycznie żadnej kontroli. Potwierdza to Wojciech Karlik z firmy, która całkiem niedawno domagała się przebadania glukozaminy dostępnej na polskim rynku; podejrzewano, że w niektórych preparatach mogą się znajdować substancje toksyczne.

Odpowiedź, jaka przyszła z Głównego Inspektoratu Sanitarnego, brzmiała: „W tym względzie należy zaufać producentom”. Ufać można, jeśli pochodzi z bezpiecznego europejskiego źródła; gorzej jeśli są to Indie czy Chiny. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Ustawową kontrolę nad żywnością w tabletkach sprawują stacje sanitarne. Te nie dysponują jednak ani metodami badawczymi, ani odpowiednim sprzętem.