Wiele hałasu o nic – zeszłotygodniowa kontrola zakopiańskiej oczyszczalni ścieków nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Biorąc pod uwagę, jak na przybycie kontrolerów zareagował wiceburmistrz, należało się spodziewać mrożących krew w żyłach odkryć.
Wiceburmistrza Zakopanego do tego stopnia rozsierdziła niezapowiedziana wizyta inspektorów ochrony środowiska i towarzyszącej im ekipy telewizyjnej, że wezwał policję, a kontrolerów przez kilka godzin nie wypuszczał z terenu oczyszczalni.
Kontrola była efektem oględzin dna pobliskiej rzeki. Istniało podejrzenie, że przedostał się tam bardzo niebezpieczny osad, który – w ramach oszczędności – mógł trafić też do Białego Dunajca. A stąd czerpana jest woda pitna dla Nowego Targu. Badania jednak nie potwierdziły tych przypuszczeń.