Władze Zakopanego kłamią i oszukują ludzi wpuszczając do rzeki nieoczyszczone ścieki - uważają pracownicy spółki, eksploatującej wodociągi i kanalizację w mieście. Są za to szykanowani i zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie przekazują informacji o działalności spółki dziennikarzom.
To właśnie z powodu ścieków wpuszczonych do Białego Dunajca mieszkańcy 40-tysięcznego Nowego Targu przez 3 tygodnie pozbawieni byli wody. W miniony piątek także trzeba było zamknąć ujęcie wody, bo z zakopiańskiej oczyszczalni do rzeki wydostał się osad poprodukcyjny.
Nigdy nie miałem w zwyczaju nikogo okłamywać - zapewnia Krzysztof Owczarek, wiceburmistrz odpowiedzialny w Zakopanem za gospodarkę komunalną.
Zaprzecza też, że w nocy, kiedy mieszkańcy mniej używają łazienek i przy dużych opadach deszczu, które przedostają się do kanalizacji, ścieki z oczyszczalni wpuszcza się wprost do potoku. Gołym okiem widać, że jeśli sieć kanalizacyjna wtedy jest wypełniona wodą, to nie mogą to być ścieki, tylko to mogą być tylko i wyłącznie wody opadowe - mówi Owczarek.
Jednak zdaniem pracowników oczyszczalni nie jest to prawda. Według nich, ścieki wpuszcza się do rzeki zawsze, kiedy jest ich za dużo, czyli np. w szczycie sezonu turystycznego.
Zakopiańska oczyszczalnia radzi sobie bowiem z dopływem 600 m sześć. ścieków na godzinę. Według pracowników, wszystko co trafia do oczyszczalni, a przekracza jej możliwości, trafia wprost do rzeki...
17:40