W walce z dezinformacją nie wystarczy stwierdzić, że jakieś doniesienie to nieprawdziwy "fake news", trzeba jeszcze zbudować narrację, która przekona odbiorcę, że to my mówimy prawdę. Piszą o tym w najnowszym numerze czasopisma "Psychological Science" psycholodzy z Illinois i Pensylwanii. Wyniki przeprowadzonych przez nich analiz wcześniejszych prac naukowych wskazują wyraźnie na to, że kłamstwa, nawet po merytorycznym podważeniu, wciąż się w opinii publicznej utrzymują i bardzo trudno je wykorzenić.
Skutki dezinformacji są bardzo silne - przyznaje współautorka przeglądowej pracy prof. Dolores Albarracin. Kiedy przedstawiasz kłamliwe wiadomości, ludzie to kupują. Próbowaliśmy przekonać się, do jakiego stopnia możemy je potem skorygować. Wygląda na to, że do pewnego stopnia owszem, ale bardzo trudno pozbyć się nieprawdy całkowicie.
Badacze z University of Illinois w Urbana-Champaign we współpracy z Annenberg Public Policy Center (APPC) przy University of Pennsylvania przeanalizowali wyniki 20 eksperymentów, które objęły w sumie blisko 7 tysiecy ochotników. Badania, których wyniki opublikowano w latach 1994-2015 dotyczyły głośnych nieprawdziwych doniesień dotyczących zarówno spraw społecznych, jak i politycznych. Były tam raporty na temat rabunków, śledztw dotyczących pożarów i wypadków drogowych, kontrowersje dotyczące wprowadzanej przez prezydenta Baracka Obamę reformy opieki zdrowotnej, opinii kandydatów w wyborach na temat ubezpieczeń społecznych dla najbiedniejszych, wreszcie doniesień o finansowaniu kampanii politycznych przez osoby skazane prawomocnym wyrokiem. W każdym z tych przypadków, autorzy najnowszej pracy analizowali zasięg dezinformacji, skutki działań zmierzających do ich prostowania, wreszcie informacje na temat tego, jak mimo wszystko kłamstwo się utrzymywało.
Nasza analiza wskazuje na znaczenie metodycznego procesu podważania nieprawdziwych informacji - mówi współautorka pracy, Kathleen Hall Jamieson, szef APPC, współautorka portalu FactCheck.org, który walczy z dezinformacją w polityce i nauce. Zwykłe stwierdzenie, że coś jest kłamstwem, nawet z krótkim wytłumaczeniem, jest zwykle nieskuteczne. Pierwsza autorka publikacji - Man-pui Sally Chan dodaje, że im bardziej szczegółowy jest przekaz obalający kłamstwo, tym silniejszy jest jego korygujący efekt. Jej zdaniem jednak uporczywy charakter dezinformacji trudno podważyć bez współpracy odbiorców.
Na czym ta współpraca powinna polegać? Zauważalny sukces przynosi nie tylko zrozumienie prostującej wcześniejsze doniesienia informacji, ale też wywołanie wśród odbiorców dyskusji na temat przyczyn, dla których pierwotna informacja była nieprawdziwa - mówi Albarracin. W praktyce, dla mediów, które chcą prostować fake newsy oznacza to potrzebę zadawania pytań, wywoływania dyskusji, wszystko to, co sprzyja zaangażowaniu odbiorców.
Autorzy pracy mają dla zainteresowanych walką z dezinformacją trzy rady. Po pierwsze sugerują, że przy obalaniu fake newsów nie powtarzać bez przerwy szczegółów dezinformacji, bo w ten sposób tylko silniej zapadają w pamięć. Po drugie, warto zachęcać odbiorców do kwestionowania każdej informacji, budzić coś na kształt zdrowego sceptycyzmu. Tylko wtedy można liczyć na to, że widzowie, słuchacze, czy czytelnicy wezmą udział w tworzeniu zgodnej z prawdą narracji. Po trzecie wreszcie, warto przy ujawnianiu kłamstw przedstawić nowe informacje. Odbiorcy będą bardziej skłonni uwierzyć w sprostowanie, jeśli poza stwierdzeniem, że to co wcześniej słyszeli było kłamstwem, poznają nowe fakty.