Brak lekarzy rodzinnych, szpitale nieprzyjmujące pacjentów, coraz mniejsze limity na leczenie. Wszystko wskazuje na to, że tak będzie wyglądać w tym roku sytuacja polskiej służby zdrowia. Czy jest jakakolwiek szansa na jej reanimację?

Jeżeli za kilka dni okaże się, że ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia wyląduje w koszu, to czeka nasz kolejna reforma reformy. Nie wiadomo, jak to będzie funkcjonować. Co? Wracamy z powrotem do kas chorych? - zastanawia się Ewa Kopacz z PO. Zapanuje totalny bałagan, który najbardziej odbije się na pacjentach.

Prawdopodobnie jednak – dodaje Kopacz – obowiązywać będą stare zasady. Ale i to wcale nie brzmi pocieszająco. Jeśli ci, którzy nie przystąpili do konkursu ofert, nie przystąpią również do rokowań, to ten obrazek będzie mało pocieszający, czyli gros pacjentów miotających się w poszukiwaniu swojego nowego lekarza - przewiduje Ewa Kopacz.

Wizja prezesa Panasa, że szpitale podejmą, że wezmą, że będą obsługiwać alarmowym systemem, to jest wizja dantejska, niepoważna - dodaje Tadeusz Cymański. Wszak trudno sobie wyobrazić – zaznacza – leczenie zwykłego przeziębienia w szpitalu. A to funduje nam władza.

Oczywiście, nie należy zapominać o kolejkach i limitach przyjęć. A te z pewnością skończą się już w połowie roku. Na resztę pieniędzy nie wystarczy. A to może oznaczać, że wyznacznikiem przyjęcia do szpitala będzie udowodniony stan agonalny.

23:15