Dziś mija setna rocznica lotu braci Wright. Maszyna Wilbura i Orvilla Wright'ów przeleciała 37 metrów w 12 sekund i właśnie ten wyczyn uważany jest za pierwszy udany lot w historii lotnictwa.
Pierwszy samolot ważył bez pilota 274 kilogramy i nazywał się „Flyer”. Rzut monetą zadecydował, że 14 grudnia 1903 roku w Kitty Hawk za sterami maszyny zasiadł jako pierwszy Wilbur. Próba była nieudana, przy czym samolot doznał lekkich uszkodzeń.
Po naprawie, 17 grudnia, przyszła kolej na Orville'a - o godzinie 10.35 przed południem dokonał on historycznego 12-sekundowego lotu. Bracia Wright poszli dalej wytyczonym już szlakiem. 5 października 1905 roku pilotowany przez Wilbura trzeci model "Flyera" dokonał lotu po zamkniętym dystansie 24,5 mil (39,5 km) w czasie 39 minut.
W 1909 roku Korpus Łączności Armii USA kupił od braci Wright "Flyera" w dwumiejscowej wersji obserwacyjnej, który stał się pierwszym w ogóle samolotem wojskowym. Pierwszy z trzech zbudowanych wojskowych "Flyerów" rozbił się 17 września 1908 roku. Pilotujący go Orville uratował się z ciężkimi, choć niegroźnymi dla życia obrażeniami, natomiast pasażer, porucznik Thomas Selfridge, został pierwszą w dziejach śmiertelną ofiarą katastrofy samolotu.
Wilbur zmarł w 1912 roku. W trzy lata później Orville odsprzedał swój udział w firmie lotniczej Wright, ale nadal prowadził działalność wynalazczą w rodzinnym warsztacie. Jego życie dobiegło końca 30 stycznia 1948 roku, w ponad 44 lata po pionierskim locie w Kitty Hawk, gdy lotnictwo wkroczyło już na dobre w wiek odrzutowy i zdołało pokonać barierę dźwięku.
Co może przynieść następne sto lat? Z "Buzz'em" Aldrinem, członkiem załogi Apollo 11, pilotem modułu księżycowego i drugim człowiekiem w historii, który stanął na Księżycu rozmawiał waszyngtoński korespondent RMF Grzegorz Jasiński:
Grzegorz Jasiński: Jest pan wielkim zwolennikiem pasażerskich lotów w kosmos. Myśli pan, że to przyszłość lotnictwa?
Edwin "Buzz" Aldrin: Z pewnością im więcej ludzi z poza kręgu zawodowych astronautów poleci w kosmos, tym większy będzie entuzjazm. W zależności od wyborów jakich dokona NASA - w kwestii pojazdu orbitalnego, oraz systemów startowych może w przyszłości pojawić się możliwość podróżowania w kosmos dla większej liczby osób.
Grzegorz Jasiński: A co pan myśli o najnowszych planach powrotu na Księżyc?
Edwin "Buzz" Aldrin: Myślę, że w tym momencie możemy podjąć kluczową decyzję, która w przyszłości, za cztery, pięć lat pozwoli nam na pójście różnymi drogami. Mam na myśli budowę załogowej stacji, w pobliżu Księżyca, a konkretnie w punkcie grawitacyjnym między ziemią a księżycem. Byłaby to swoista brama otwierająca drogę do wielu innych miejsc. Jednocześnie mogłaby być magazynem paliwa, choćby dla przyszłych misji na Marsa
Grzegorz Jasiński: Ma pan nadzieję, że w najbliższej przyszłości pojawi się rzeczywista możliwość by tam polecieć?
Edwin "Buzz" Aldrin: Ludzie marzą o Marsie już od dawna, praktycznie od momentu gdy po raz pierwszy postawiliśmy nogę na księżycu. Ale o księżycu też marzyliśmy przez długi długi czas, zanim sytuacja na świecie i nowoczesna technologia pozwoliła na taką wyprawę. Nie powinniśmy lecieć na Marsa z jedną czy dwoma misjami. To powinna być stopniowa ale stała obecność. Jestem przekonany, że powinno się to wszystko rozpocząć od załogowych misji na księżyce Marsa. Przynajmniej dwóch ,zanim wylądujemy na Czerwonej Planecie.
16:20