Nieszczęśliwy wypadek czy błąd w sztuce lekarskiej

Krótko po zabiegu, stan zdrowia kobiety nagle się pogorszył. Pacjentkę przewieziono na oddział intensywnej opieki Pomorskiej Akademii Medycznej - niestety mimo reanimacji kobieta zmarła. Zabieg odbywał się w prywatnej klinice, jednak jak się okazało, nie przeprowadzał go jej właściciel Krzysztof A., tylko inny lekarz, chirurg z ponad 20-letnim stażem. Prawdopodobnie był to nieszczęśliwy wypadek, bo jak mówi adwokat właściciela kliniki, pacjentce wykonano wszystkie potrzebne badania. Dowody na to znajdują się w kartotece kliniki. Co więcej, pacjentka podpisała zgodę na zabieg, jest także zaświadczenie podpisane przez nią, że zdaje sobie sprawę z następstw tego zabiegu. Przypadek śmierci przy tego rodzaju zabiegach nie jest odosobniony, zabiegi te obarczone są dużym ryzykiem i zawsze trzeba to brać pod uwagę. Sprawą zajęła się prokuratura, a wszystkie wątpliwości wyjaśni sekcja zwłok, której wyniki poznamy dzisiaj albo jutro. Gdyby jednak okazało się, że winę ponosi lekarz, za nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta groziłoby mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

O klinice głośno było już kilka lat temu. Właściciel kliniki oraz jego żona byli oskarżeni w procesie o zdeformowanie podczas operacji plastycznej piersi jednej z pacjentek. Podczas postępowania w tej sprawie wyszło na jaw, że legitymująca się dyplomem lekarskim Małgorzata A. wyłudziła ten dokument podrabiając podpisy 17 egzaminatorów szczecińskiej uczelni. Zaś jej mąż także dokonał innych fałszerstw. W trakcie procesu, Małgorzata A. uciekła za granicę. Mężczyzna został skazany na 15 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz zakaz wykonywania zawodu na rok. Wyrok do dziś nie uprawomocnił się. Krzysztof A. złożył apelację i w związku z tym może nadal być właścicielem prywatnej kliniki.

12:25