Epidemia pryszczycy na Wyspach Brytyjskich nie była przypadkowa, mógł to być pierwszy atak bioterrorystów - do takich wniosków doszli czescy weterynarze i biolodzy. Naturalnym ogniskiem tej choroby są Pakistan i Indie. Masowe zachorowania notowano w Mongolii i Kirgistanie zanim jeszcze doszło do zakażenia w Wielkiej Brytanii.
Zdaniem czeskich ekspertów w odróżnieniu od innych państw Europy Zachodniej na Wyspach występuje brak dostatecznej kontroli bydła. Wędruje ono swobodnie po pastwiskach co stwarza warunki sprzyjające szerzeniu się epidemii. "Jeśli terroryści chcieli zademonstrować swą siłę albo tylko wypróbować broń biologiczną, izolowane Wyspy Brytyjskie, ze swoim chaosem w hodowli bydła, nadawały się do tego najlepiej" - zacytował dziennik "Super" pragnącego zachować anonimowość czeskiego profesora weterynarii. "Jest bardzo prawdopodobne, że izolowane Wyspy wykorzystano jako wielkie laboratorium, na którym wypróbowano siłę broni bakteriologicznej. Niektórzy brytyjscy naukowcy są także zdania, że epidemia pryszczycy mogła mieć związek z aktem bioterroryzmu" - powiedział czeski ekspert.
foto Archiwum RMF
22:45