Brytyjscy i holenderscy naukowcy odkryli, że pomoc w opiece nad potomstwem ma dla samic konkretne i praktyczne znaczenie: dzięki niej starzeją się wolniej i żyją dłużej. Efekt, opisany na łamach czasopisma "Nature Communications" udało się zaobserwować na przykładzie ptaków, konkretnie namorzynków seszelskich. Autorzy pracy są jednak przekonani, że u innych ptaków i zwierząt, a także u człowieka, jest podobnie.
Namorzynki seszelskie żyją na maleńkiej wysepce Cousin w archipelagu Seszeli na Oceanie Indyjskim. Jeszcze pół wieku temu na terenie o wymiarach 500 na 700 metrów pozostała grupka zaledwie 26 tych ptaków. Wysiłki na rzecz odbudowy ich populacji powiodły się na tyle, że w 1982 roku było ich już 320 i trzeba było pomyśleć o znalezieniu dla nich nowych siedzib. Stopniowo część z nich przeniesiono na pobliskie wyspy Cousine i Aride, a potem także Denis i Fregate.
Namorzynki żyją w rodzinach, w których tylko dominujące samice i samce się rozmnażają. Badania przeprowadzone pod kierunkiem naukowców z University of East Anglia i University of Groningen, przy współpracy badaczy z Leeds, Sheffield i Wageningen oraz pozarządowej organizacji Nature Seychelles pokazały, że jeśli owe dominujące samice mają pomoc innych w wysiadywaniu i karmieniu młodych, starzeją się wolniej i żyją dłużej.
"Na wyspie Cousin jest około stu terytoriów lęgowych. Każde z nich zamieszkują dominująca samica i samiec, oraz osobniki im podporządkowane, często ich potomstwo" - mówi pierwszy autor pracy, Martijn Hammers, biolog z University of Groningen. Dominujące samice często, ale nie zawsze, otrzymują pomoc w wychowaniu młodych. Dlatego właśnie uznano, że obserwacja ich zwyczajów może pomóc ustalić, jak to na nie wpływa. Już w latach 90. ubiegłego wieku ptaki na wyspie Cousin oznaczono kolorowymi obrączkami, dzięki temu naukowcy są w stanie dokładnie monitorować ich losy.
Hammers wraz ze współpracownikami przez 15 lat monitorował zachowanie ptaków. Badano też ich DNA, a w szczególności długość zabezpieczających końcówki chromosomów telomerów. Skracanie telomerów wiąże się z postępami procesów starzenia i u namorzynków jest dobrą miarą szans przeżycia. "Nasze analizy pokazały, że proces skracania telomerów u dominujących samic, które mają pomoc w opiece nad młodymi, przebiega wolniej, niż w sytuacji, gdy samica opiekuje się potomstwem sama. To zwiększa szanse przetrwania tych pierwszych" - podkreśla Hammers. W przypadku dominujących samców ta pomoc nie ma takiego znaczenia, prawdopodobnie dlatego, że same nie inwestują w wychowanie młodych tak wiele.
Naukowcy zauważyli ponadto, że jest tu pewien efekt sprzężenia zwrotnego. "Samice, które dostają większą pomoc starzeją się wolniej i są w stanie w starszym wieku skuteczniej zapewnić sobie dalsze wsparcie. Pomagają im często własne córki, które w ten sposób przyczyniają się do przetrwania młodych, z którymi są genetycznie powiązane" - dodaje Hammers.
Wspólny wychów, w którym opieką nad potomstwem zajmują się poza rodzicami także inni przedstawiciele rodziny, sprawdza się także u innych gatunków, w tym ludzi, obniżając koszty macierzyństwa i ojcostwa. Teraz okazuje się, że dzięki niemu można też zwolnić skutki starzenia. "To wyjaśnia mechanizm, który sprawia, że gatunki bardziej rozwinięte społecznie zwykle cieszą się większą długością życia" - dodaje badacz z Groningen.