Po pięciu latach kosmicznej podróży sonda Juno pomyślnie weszła na orbitę Jowisza. Przed godziną 6 rano czasu polskiego sonda odpaliła silnik główny, by zmniejszyć prędkość i dać się przechwycić przez siłę grawitacji największej planety układu Słonecznego. Pierwsze doniesienia wskazują, że Juno pracuje normalnie. Eksperci NASA mogą odetchnąć z ulgą, gdyby coś poszło nie tak, nie byłoby szans na poprawkę, Juno przeleciałaby obok Jowisza i o badaniach naukowych moglibyśmy zapomnieć.
Sonda nie tylko weszła na zaplanowaną, eliptyczną orbitę wokół Jowisza, ale pomyślnie odwróciła się w stronę Słońca, by jej panele słoneczne mogły dostarczać jej konieczną do pracy moc 500 W. Odpowiednio ustawiła też antenę kierunkową, by móc przekazywać na Ziemię dane telemetryczne. W ciągu najbliższych dni dane te będą zbierane i dokładnie analizowane, by sprawdzić, czy sonda jest w pełni sprawna i będzie gotowa do prowadzenia badań naukowych.
By oszczędzić paliwo, kierownictwo misji zaplanowało na początek wprowadzenie Juno na orbitę o okresie obiegu 53,5 dnia. Na docelową, 14-dniową orbitę, z której będą prowadzone zasadnicze badania naukowe Juno wejdzie po kolejnym odpaleniu silników, 19 października. Ta orbita umożliwi zbliżanie się do górnej pokrywy chmur na odległość nieco powyżej 4500 kilometrów.
Poważnym utrudnieniem misji są bardzo trudne warunki panujące wokół Jowisza. Przez planowany czas swojej misji Juno otrzyma dawkę promieniowania X porównywalną ze 100 milionami prześwietleń dentystycznych. Orbitę jej lotu dobrano tak, by w strefie najsilniejszego promieniowania znajdowała się jak najkrócej. Wydłużona eliptyczna orbita to jednak nie wszystko. Czułą aparaturę sondy, w tym komputer pokładowy, ukryto w tytanowym pancerzu. Ważąca ponad 170 kilogramów osłona zmniejsza dawkę promieniowania w swym wnętrzu nawet około 800 razy. Bez niej komputer nie przetrwałby prawdopodobnie już pierwszego przelotu. A tak są szanse, że aparatura będzie działać przez zaplanowany czas około 20 miesięcy.
Przez czas misji Juno ma zbliżyć się do Jowisza 37 razy. Prowadzone w tym czasie z pomocą 9 instrumentów naukowych badania mają pomóc poznać strukturę gazowego olbrzyma, ustalić skład jego atmosfery, być może potwierdzić istnienie gęstego jądra. Wszystkie te informacje powinny pozwolić lepiej zrozumieć nie tylko losy samego Jowisza, ale ewolucję całego Układu Słonecznego. Nie ma bowiem wątpliwości, że planeta ta miała kluczowe znaczenie dla możliwości pojawienia się życia na Ziemi.
NASA zapowiada, że pierwsze dokładne zdjęcia powierzchni chmur Jowisza będzie mogła pokazać po 27 sierpnia. Właśnie wtedy zostanie włączona całą aparatura naukowa Juno.
Misja potrwa do lutego 2018 roku, kiedy sonda zejdzie z orbity i spłonie w atmosferze Jowisza. NASA nie chce, by ewentualne bakterie na jej pokładzie mogły w jakikolwiek sposób zanieczyścić Europę - księżyc Jowisza, który uznaje się za interesujący obiekt do poszukiwań ewentualnego pozaziemskiego życia.
(mpw)