Międzynarodowy zespół naukowców z USA, Europy i Japonii, pracujący pod kierunkiem badaczy z University of California w Davis odkrył substancję chemiczną, która może posłużyć do nowatorskiej terapii depresji. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Proceedings of the National Academy of Sciences", cząsteczka TPPU, działająca na zupełnie innej zasadzie, niż do tej pory stosowane leki, potwierdziła swoją skuteczność w badaniach na zwierzętach.
Badania prowadzone na zwierzęcych modelach depresji pokazywały, że istotnym czynnikiem wywołującym proces zapalny, który ma swój wkład w pojawienie się tej choroby, jest enzym sEH, tak zwana rozpuszczalna hydrolaza epoksydowa - tłumaczy szef laboratorium w UC Davis, profesor Bruce Hammock - Inhibitory sEH, blokujące działanie tej hydrolazy, chronią naturalne lipidy w mózgu, które osłabiają proces zapalny. Właśnie dlatego takie związki mogą być potencjalnie wykorzystane do leczenia depresji.
Jak podkreśla w rozmowie z RMF FM, współautor pracy, dr Christophe Morisseau, w przeciwieństwie do popularnych leków, które modyfikują gospodarkę istotnymi neuroprzekaźnikami, na przykład serotoniną i wpływają na to, jak komórki nerwowe się ze sobą komunikują, nowa metoda koncentruje się na zapewnieniu neuronom odpowiedniego środowiska. Chcemy, by neurony dobrze się czuły, dlatego staramy się ograniczyć związany ze stanami depresyjnymi przewlekły stan zapalny - mówił nam dr Morisseau.
Wyniki badań pokazały, że odkryta w laboratorium Hammocka cząsteczka TPPU sprawdza się jako inhibitor sEH, ogranicza w mózgu myszy procesy zapalne i radykalnie zmniejsza objawy depresji. Jej działanie można przy tym zauważyć dość szybko, w przeciwieństwie do większości stosowanych w tej chwili leków, które przynoszą poprawę dopiero po kilku tygodniach.
Nadzieje, że nowa metoda u ludzi też będzie skuteczna są poważne. Nie tylko zresztą w leczeniu depresji. W badaniach, prowadzonych na próbkach mózgu osób zmarłych, które za życia cierpiały na depresję, chorobę afektywną dwubiegunową, czy schizofrenię, też obserwuje się podwyższony poziom sEH - mówi RMF FM dr Morisseau - Zanim dojdziemy do badań klinicznych, proponowany środek musi jeszcze przejść badania na zwierzętach, potwierdzające, że jest bezpieczny. To jeszcze potrwa, ale sądzę, że raczej kilka lat a nie na przykład 20.