Huragan „Isabel”, który przez ostatnie kilkanaście godzin chłostał wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, zaczyna słabnąć. Teraz zmierza w stronę Kanady. Pierwsze doniesienia wskazują, że żywioł pochłonął co najmniej 9 ofiar śmiertelnych, w większości kierowców.
Na obszarach Północnej Karoliny, Wirginii, Merylandu i Pensylwanii tysiące drzew zostało powalonych, liczne rejony znalazły się pod wodą. Prawie 2,5 miliona gospodarstw domowych pozbawionych zostało prądu.
Wciąż są poważne opóźnienia w komunikacji, półtora tysiąca lotów pasażerskich zostało wczoraj odwołanych. Można się jeszcze obawiać, że w niektórych rejonach zasięg powodzi się zwiększy, gdy woda z deszczu, który spadł i wciąż jeszcze pada w górach, wróci na niziny.
Życie w samym Waszyngtonie wróci do normy szybciej, niż się można było spodziewać. Dziś jeszcze szkoły i instytucje rządowe pozostaną zamknięte. Metro, które normalnie powinno już pracować od 2,5 godziny, dopiero rusza.
Władze miasta wzywają wszystkich, których przyjazd do centrum nie jest absolutnie konieczny, aby pozostali w domach. Ekipom usuwającym skutki „Isabel” potrzeba nieco czasu na odblokowanie ulic. Przywrócenie dostaw prądu może potrwać nawet kilka dni.
16:50