Bilans burzy, która wczoraj przeszła nad Maurami - to jedna osoba ranna, przygnieciona przez powalone drzewo, pozrywane linie energetyczne i powywracane jachty na jeziorach. Jeden z żeglujących po jeziorze Gołdapiwo znalazł się za burtą. Tragicznie było nie tylko na jeziorach. Miasta, którym oberwało się najbardziej to Giżycko, Mikołajki, Mrągowo i Olsztyn.

W niektórych miastach skończyło się tylko na strachu, ale nie wszędzie. W miejscowości Bróżówka powalone drzewo przygniotło kobietę. Ma złamane nogi, leży w szpitalu a jej stan jest ciężki. Na mazurskich jeziorach żeglarze bili rekordy w szybkości ryfowania żagli. Wielu, którzy nie zdążyli ich ściągnąć znalazło się w wodzie obok przewróconych jachtów. W tej chwili pogoda na Warmii i Mazurach jest lepsza. Synoptycy ostrzegają jednak, że dzisiaj może być podobnie jak wczoraj. Padało również w Trójmieście. Gdańscy strażacy zostali postawieni na nogi. Obawy ratowników były uzasadnione, bo tak przed tygodniem zaczynało się nieszczęście mieszkańców Orunii. Burze nad Trójmiastem nie były już jednak tak intensywne. Mimo to wszystkie służby pilnie obserwowały stan wałów przeciwpowodziowych. Przygotowano worki z piaskiem, pontony. W Gdańsku deszcz i silny wiatr spowodował zerwanie niektórych linii wysokiego napięcia. Zalana też została część podziemnych wiaduktów. Tymczasem powodzianie powoli porządkują domostwa. Z większości budynków woda została już wypompowana a straty spowodowane przez wielką wodę sprzed tygodnia są naprawdę ogromne. Wstępnie oszacowano je na ponad 200 milionów złotych. W całym kraju trwa zbiórka darów dla dotkniętych powodzią. A jest im potrzebne dosłownie wszystko od pasty do zębów po łopaty do odgarniania zwałów mułu i szlamu. Większość rodzin w powodzi straciła dorobek całego życia. Zniszczenia odczują też wszyscy gdańszczanie, bowiem władze Gdańska otwarcie przyznają, że koszt remontów dróg czy budowy wyższych wałów przekracza wielokrotnie roczny budżet miasta.

Tymczasem na Pomorzu Zachodnim pomimo ostrzeżeń przed burzami nic groźnego się nie wydarzyło, a dzisiejszy ranek przywitał mieszkańców województwa zachodniopomorskiego opadami niewiele większymi od kapuśniaka. Nie wiadomo jednak czy możemy wreszcie odetchnąć z ulgą, ponieważ precyzyjna odpowiedź na to pytanie przynajmniej jak na razie leży poza granicami naszego kraju. Układ frontów burzowych znajduje się teraz nad terytorium Niemiec. Za kilka godzin dotrze do Polski i wtedy będzie można mówić o faktycznych rozmiarach zjawiska. Już teraz jednak wiadomo, że zapowiedź swego rodzaju lokalnego kataklizmu nie potwierdzi się, ale wczorajsza informacja wojewody zachodniopomorskiego postawiła wszystkich na nogi. W biurze meteo urywały się telefony, dzwonili zaniepokojeni mieszkańcy Szczecina i wczasowicze z zachodniego wybrzeża.

Jeszcze dziś będzie wiadomo, ile pieniędzy pożyczy zniszczonemu przez powódź Gdańskowi Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Rozmowy z władzami miasta będzie prowadzić w tej sprawie wiceprezes banku Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wstępnie tylko w samym Gdańsku straty oszacowano na ponad 200 milionów złotych. Na Pomorze dociera coraz więcej transportów z pomocą dla powodzian. Mieszkańcy są szczepieni przeciwko tężcowi, a jeszcze dziś miejskie służby chemiczne oraz wojsko mają rozpocząć dezynfekcję zalanych terenów.

foto Archiwum RMF

06:30