"Nowe przygody Kubusia Puchatka" - oficjalna kontynuacja przygód największego wielbiciela miodu - właśnie ukazała się w polskich księgarniach. Opowiadania, które napisali Kate Saunders, Brian Sibley, Jeanne Willis i Paul Bright przetłumaczył Michał Rusinek. Wydaniu towarzyszą piękne, klasyczne ilustracje. A Miś o Małym Rozumku skończył właśnie 90 lat. "Te postaci zostały zrobione zgodnie ze starożytnym wzorcem puer senex, to połączenie starca i dziecka. One mają naiwność dziecięcą i umiejętność dziwienia się światu, a zarazem erudycję, doświadczenie i świadomość, którą mają tylko starcy" - mówi w RMF FM tłumacz.
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: Spotykamy się przy okazji wydania nowych przygód Kubusia Puchatka. A pierwsze zdanie książki brzmi "Dziewięćdziesiąt? - spytał Kubuś Puchatek - czy to więcej niż siedem? Tak, Puchatku - odrzekła cierpliwie Mama Kangurzyca - Skończyłeś dziewięćdziesiąt lat i trzeba to uczcić". Jak to jest możliwe, że ukazały się nowe opowiadania, kto za nie odpowiada i dlaczego to jest możliwe?
Michał Rusinek: Pyta pani kto za tym stoi? Po śmierci Milne'a powstała fundacja Trust, która zajmuje się jego spuścizną. Postanowiła ona już po raz drugi ogłosić konkurs na oficjalną kontynuację przygód Kubusia Puchatka. Pierwszą książkę napisał David Benedictus. Oni bardzo starannie się do tego przygotowywali. Dokonali starannego wyboru propozycji składanych przez współczesnych angielskich pisarzy. Ale także bardzo precyzyjnie pracowali nad ilustracjami. Mark Burgess, który stworzył ilustracje w duchu ilustracji Sheparda, poddawany był korektom. Ja dostałem od wydawcy, może nie powinienem tego zdradzać, cyfrową wersję tej książki już z ilustracjami, ale przed ostateczną korektą. I tam znalazły się korekty ilustracji, na przykład notatka "Miś Puchatek powinien mieć większy brzuszek", bardzo mi się to spodobało...
To zupełnie odwrotnie niż w "kanonach piękna", które nakazują raczej odchudzać brzuszek
Na szczęście Kubusia Puchatka Photoshop nie dotyczy.
Jak się panu wydaje, dlaczego ta książka, te przygody, ci bohaterowie są z nami od 90 lat i w ogóle się nie nudzą? I nic nie wskazuje na to, że się komukolwiek i kiedykolwiek znudzą.
Mam swoją prywatną teorię na ten temat. Za to odpowiedzialny jest sposób, w jaki Milne skonstruował bohaterów. Proszę zwrócić uwagę, że to są takie pełnokrwiste postaci, które mogłyby swobodnie zamieszkać w literaturze dla dorosłych. One są tak zrobione, że dorosły rozpozna ADHD czy depresję, a dzieci rozpoznają cechy, które mają ich koledzy lub koleżanki. Te postaci zostały zrobione zgodnie ze starożytnym wzorcem puer senex, to połączenie starca i dziecka. One mają naiwność dziecięcą i umiejętność dziwienia się światu, a zarazem erudycję, doświadczenie i świadomość, którą mają tylko starcy.
Te nowe przygody Kubusia Puchatka, napisane przez czworo autorów, dotyczą różnych pór roku. Gdybyśmy mogli tym, którzy dopiero sięgną po książkę, przybliżyć o czym są te historie.
Jeżeli ktoś zna postaci z oryginalnych książek Milne'a to wie, że on są przewidywalne. Wiemy, jak one się zachowają w różnych sytuacjach. Trzy z tych opowieści dzieją się wśród tych samych bohaterów. (...) Jedna z nich jest specyficzna ponieważ pojawia się w niej nowa postać - to jest Pingwin, też już to możemy zdradzić. I to jest ciekawy zabieg. Wśród postaci, które dobrze znamy, nagle pojawia się nowa postać, która nie bardzo wiemy, jak się zachowa. I nie bardzo wiemy, jak te postaci już istniejące na nią zareagują. Bardzo się zaprzyjaźniłem z tym Pingwinem, muszę przyznać. Myślę, że psychologowie też mogą mu przypisać jakąś cechę, ale to już zostawmy psychologom.
Kontynuacja arcydzieła to jest trudne zadanie. Ale tłumaczenie kontynuacji arcydzieła jest równie trudnym zadaniem. Pan się go podjął. Wspomnieliśmy o "przyprawie przez Nil", która przyprawiła pana o kilka siwych włosów. A z jakiego powodu? Ten żart językowy jest taki trudny?
Tak. Cała historia opiera się na tak zwanym przesłyszeniu. Kubusiowi wydaje się, że Krzyś mówi o "sauce of the Nile", czyli o "sosie Nilu", natomiast Krzyś mówi o "source od the Nile", czyli o "źródle Nilu". Każda rzeka ma swoje źródło, każda rzeka ma swój sos. I to jeszcze nie byłoby skomplikowane, gdyby nie to, że pan ilustrator postanowił narysować sosjerkę z napisem "sos". Wymyśliłem, że skoro jest przeprawa przez rzekę, to może być "przyprawa", bo ona czasem bywa w płynie i można ją podawać w sosjerce. Widzę, że pani patrzy na mnie strasznym wzrokiem. Trzymajmy się tego, że to jest przekonujące.
Wszystko się składa w jedną całość. A puentą tej historii jest dialog Krzysia z Puchatkiem. "Nic nie mówisz Puchatku - zauważył Krzyś. Bo myślę - odrzekł Puchatek - a nie potrafię myśleć i mówić naraz". Za to też kochamy Puchatka prawda?
Oczywiście, że tak. Mówiła pani o tym, jak niebezpieczne są sequele. Ale siłą tej książki jest także jej język. Wszystkim autorom udało się wejść w ten idiom Milne'a i w pewnym sensie żartować w jego stylu. Wydaje mi się, że te żarty, które oni proponują, w dużej mierze żarty językowe, spodobałby się samemu Milne'owi. Ja miałem nieco utrudniona sytuację, bo miałem w głowie przekład Ireny Tuwim. Ale ona tak naprawdę wytworzyła pewien język. Mamy szczęście, bo ten język wszedł do języka rodzinnego. Mówi się przecież o "małym co nieco". Swoją drogą zaraz idę na "małe co nieco", bo burczy mi w brzuchu trochę. Mam nadzieję, że tego nie słychać.
Wyobrażam sobie taką sytuację , że książkę "Nowe przygody Kubusia Puchatka" w tłumaczeniu Michała Rusinka czytają dziadkowie, rodzice i dzieci w jednym czasie i każdy jest zadowolony.
Mam taką nadzieję.